- Nie, nie, nie! Kurwa! To nie może tak wyglądać! –
Wydzierał się Rose cały czerwony ze złości. - Przecież ich jest za mało!
Zdecydowanie za mało! Kto za to odpowiada?! No słucham?! - Łaził po scenie w tą
i z powrotem, najwyraźniej szukając osoby, na której mógłby się wyżyć. –
Przecież dokładnie wam mówiłem, jak to ma wyglądać! Mówiłem przecież, że sala
ma być wypełniona! Dlaczego nikt w tej pieprzonej ekipie nie słucha moich
poleceń?!
Stałam
sobie spokojnie obok reszty Gunsów z nieco zakłopotaną miną i razem z nimi
przypatrywałam się rozwścieczonemu Axl’owi, który wydzierał się na wszystkich
dookoła. Po chwili przeniosłam wzrok na miejsce przed sceną, na której
staliśmy. Powinno ono być wypełnione po brzegi, a było… Prawie zupełnie puste. Cóż,
rzekomym problemem Rudzielca musiała być wyjątkowo żałosna liczba osób, które
miały być „tłumem publiczności”, jakiego życzyli sobie Gunsi w czasie
nagrywania tej sceny. W rzeczywistości jednak do miana tłumu było im bardzo
daleko. W porównaniu do wielkości hali było ich tyle co nic.
- Wybacz, Axl, ale… To jedyne, co mogliśmy załatwić… -
Tłumaczył się Nigel wyraźnie przerażony zachowaniem Axl’a. – Mamy bardzo mały
budżet… Nie było więcej…
- A co mnie to, kurwa, obchodzi?! – Przerwał mu Rose. -
Zapłaciliśmy wam za tłum publiczności! Tłum! Czy to ci wygląda na tłum?! – Ręką
wskazał na garstkę ludzi chyba równie przerażonych jak Nigel. – Jak ty to sobie
niby wyobrażasz, do cholery?! Jesteśmy pieprzonymi Guns N’ Roses! Nie jakimś
marnym, glamowym zespolikiem! Nie jakimś jebanym Poison! Tylko Guns N’ Roses!
Nie możemy występować przed kilkudziesięcioma osobami!
- Cholera, człowieku, on ma rację. – Wtrącił zaraz Slash,
drapiąc się po swojej kudłatej głowie. – To jest pieprzone Guns. – Powtarzał
słowa Axl’a. - My gramy przed setkami, mamy wyprzedane koncerty, wydajemy
płytę, do cholery... Nie możemy
występować przed… Taką małą grupką. To nie ten poziom, kurwa…
- No właśnie! – Krzyknął ponownie Axl, za pewne czując się
wyraźnie popartym przez Hudson’a. – Przecież to by nas skompromitowało! Nie
możemy tego nagrać z taką ilością ludzi!
- A poza tym, to prawda, umawialiśmy się, że płacimy za
wypełnienie całej hali. – Zauważył słusznie
Izzy, wydmuchując uprzednio dym z
ust i pokiwał głową ze znaczącym spojrzeniem. – Nie ma bata, musicie
zorganizować więcej osób.
- Eee… No cóż, chłopaki… - Zaczął wyraźnie zakłopotany
Nigel, pocierając ręką tył głowy. – Wiem, że tak miało być, ale… Naprawdę, kasy
starczyło tylko na tyle. Nie jesteśmy w stanie zorganizować niczego więcej przy
tak niskim budżecie…
- Agggh! Kurwa! – Wrzasnął Axl z istną furią w głosie. -
Pieprzcie się, do cholery! – Odwrócił się w drugą stronę i z całej siły kopnął
w jakiś głośnik, wybijając tym samym sporą dziurę w membranie.
- Ej, ty, będziesz musiał za to zapłacić! – Zawołał do niego
jeden z technicznych.
- Jebie mnie to, kurwa! – Odpowiedział mu Rudy. –Ja już
zapłaciłem! I to w dodatku za takie gówno! Możesz mi possać, czaisz?!
Wtedy zaczęła się zupełna kłótnia. Nie dość, że Axl był już
w stanie nawet kogoś zamordować, to do sprzeczki włączyła się jeszcze reszta
technicznych oraz Duff i Steven. Nawet zwykle spokojny Izzy podniósł głos.
Wszyscy zaczęli przekrzykiwać siebie nawzajem i miałam wrażenie, że zaraz
zaczną się po prostu napierdalać. Jedynie ja stałam zupełnie spokojna i
obserwowałam całe zajście, nie mogąc uwierzyć w to, co się działo. To było
przecież zupełnie nie do pomyślenia. Jeszcze wczoraj, kiedy nagrywaliśmy,
wszystko szło dobrze, gładko, bez zbędnego stresu ani wymiany słownej. Gunsi byli zadowoleni i świetnie się ze
wszystkimi dogadywali. Nawet Axl wydawał się być w wyśmienitym humorze. A dzisiaj to był jakiś totalny burdel. I to
wyłącznie przez jedną rzecz… Cóż, trzeba było jednak przyznać, że w tym wypadku
chłopaki mieli akurat rację. Publiczność w takiej ilości była naprawdę
karygodnym błędem ze strony ekipy nagraniowej. Zwłaszcza, że wiadomo przecież
było, jak to wszystko wyglądało w rzeczywistości. Gunsi byli najlepszym
zespołem w całym Los Angeles. Bilety na ich koncerty wyprzedawały się w jeden
dzień, kluby były przepełnione od publiczności, ludzie dosłownie zabijali się,
żeby znaleźć się na tych koncertach… To przecież byłoby nie do pomyślenia,
gdyby w teledysku… Ej, chwilę. Zabijali się?
- Wcale nie trzeba za nić płacić… - Powiedziałam jakby sama
do siebie.
No jasne. Cholera, dlaczego wcześniej nikt na to nie wpadł?
Przecież to było zupełnie oczywiste. Po co ekipa miała płacić publiczności,
skoro to zwykle publiczność płaciła Gunsom?
- Hej, chłopaki, już wiem, co… – Zaczęłam, ale zaraz
spojrzałam w ich stronę i jednak ucichłam w połowie zdania, a na mojej twarzy
zagościła mina wyrażająca głęboką dezaprobatę dla ich zachowania.
Taaa… Oni oczywiście nadal byli zajęci kłóceniem się i
przekrzykiwaniem siebie nawzajem. Byleby głośniej. Nawet nie zwrócili na mnie
uwagi ani na to, że cokolwiek mówiłam. Traktowali mnie tak, jakby w ogóle mnie
tam nie było.
- Hej! Ludzie! Halo!
Wciąż żadnej rekcji. Absolutnie nikt mnie nie słuchał. Ja do
nich mówiłam, a oni dalej swoje. Zachowywali się zupełnie jak jakieś dzikie
zwierzęta w klatce. Agghh, mężczyźni… Jak ja miałam, do cholery jasnej, ich
uspokoić? Rozejrzałam się dookoła i moją uwagę przykuł wtedy mikrofon stojący z
przodu sceny. Szybko do niego podeszłam i chwyciłam ręką za statyw.
- Kurwa mać, zamknąć mordy! – Wrzasnęłam na nich
zdenerwowana, a dźwięk rozniósł się po całej hali.
Wtedy nagle zapanowała kompletna cisza. Wszyscy zwrócili
głowy w moją stronę i spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Uśmiechnęłam się
tryumfalnie widząc, że komenda poskutkowała. Nawet Axl siedział cicho i jedynie
patrzył na mnie wyczekującym wzrokiem.
- Wcale nie trzeba za nić płacić. – Powiedziałam po chwili z
pewną i zadowoloną miną, kładąc ręce na biodrach.
- Co? Ale jak to? – Zdziwił się Nigel.
- Normalnie. – Odparłam ze spokojem. – Scena, którą będziemy
kręcić, jest przecież trochę jak fragment z koncertu, prawda? A my szukamy
publiczności. Powiedzcie mi więc, kto w tym mieście nie chciałby obejrzeć
występu Guns N’ Roses? I to jeszcze w dodatku za darmo?
Wtedy wyszło na to, że nikt
oprócz mnie nie wpadł na ten genialny, a jedynie niezwykle banalny i logiczny
pomysł. Wszyscy jednak zgodzili się z tym, że jest to najlepszy możliwy plan, a
co więcej jest znacznie rozsądniejszy niż kłócenie się, przekrzykiwanie i
rozwalanie wszystkiego dookoła. Co więc trzeba było zrobić? Po prostu zgarnąć
najwięcej ludzi, ile się da. I skąd się da. W tym celu najpierw podzieliliśmy
się na dwuosobowe grupy, żeby nie łazić kompletnie samemu. Axl poszedł z
Izzy’m, a Duff z Popcornem, więc wypadło na to, że ja będę w parze ze Slash’em.
Następnie wspólnie z paroma technicznymi, którzy również mieli nam pomóc, wyszliśmy
na miasto po to, by zaczepiać tam praktycznie wszystkich ludzi, których
napotkaliśmy i pytać się ich, czy przypadkiem nie mają ochoty przyjść na mały,
darmowy koncert, a przy okazji wystąpić w teledysku. Pomysł ten wpierw wydawał
się nieco szalony, jednakże z jak ogromną spotkał się on aprobatą, zwłaszcza
gdy propozycję tą składali Gunsi we własnej osobie. Zespół rockowy łażący sobie
po mieście i zaczepiający wszystkich dookoła, był istnym wabikiem na ludzi. Ja
osobiście musiałam przyznać, że razem ze Slash’em świetnie dawaliśmy sobie
radę. W tych swoich kowbojkach, z wielką burzą loków na głowie i jeszcze do
tego cylindrem przykuwał uwagę mnóstwa osób. A przede wszystkim dziewczyn.
- Hej, mała! – Krzyknął w pewnym momencie do jakiejś laski,
którą spostrzegł po przeciwnej stronie ulicy. – Nie chciałabyś może przyjść na
darmowy koncert Guns N’ Roses?
Ona, gdy tylko zrozumiała, że mówił właśnie do niej i
najwyraźniej zorientowała się, kim był, momentalnie pojawiła się obok nas, po
czym zaczęła nawijać coś zupełnie nie składnie i poprosiła go o autograf (który
tak przy okazji złożył jej na biuście). Następnie migiem poleciała pod adres, który
wskazał jej Hudson, a gdzie znajdowało się studio. My z kolei ruszyliśmy dalej
polować na ludzi.
W ten sposób ani się
obejrzeliśmy, a do studia zaczęły ściągać tłumy. Chłopaki z pewnością radzili
sobie nie gorzej niż ja z Saul’em, bo po zaledwie godzinie okazało się, że
praktycznie cała hala była wypełniona po brzegi rozentuzjazmowaną i żądną
ostrego rock'n'roll’a publicznością. To było coś naprawdę niesamowitego.
***
Niektórzy
techniczni podpinali właśnie wszystkie pozostałe kable do wzmacniaczy, inni
robili próbę mikrofonu, a Gunsi ostatecznie przygotowywali się od rozpoczęcia
kręcenia. Stałam sobie obok nich i przyglądałam się całemu temu tłumowi, który
zgromadził się na hali, gdy do głowy wpadł mi jeszcze jeden pomysł. Nagle ni z
tego, ni z owego przypomniała mi się moja dzisiejsza rozmowa z Caroline. Nie
tyle nawet jej zakończenie, co początek. Mówiła przecież, że jeszcze nigdy w
życiu nie była na żadnym koncercie. W dodatku tak się cieszyła na myśl, że
Gunsi przyjadą do studia i będą tutaj grać. Zrobiło mi się jej jakoś szkoda.
Byłoby to przecież nie fair, gdyby nie mogła ich zobaczyć w akcji, zwłaszcza że
przecież wszystko odbywało się w tym samym budynku, w którym aktualnie
przebywała. Spojrzałam wtedy na zegarek i stwierdziłam, że nasz zespół właśnie
powinien kończyć próbę. Cholera.
Wszystko zgrywało się idealnie. Taka okazja. Co więc miałam zrobić? Spojrzałam
na chłopaków, potem na publiczność, a następnie jeszcze raz spojrzałam na
zegarek. „A dobra, co tam.” – pomyślałam sobie – „Dziewczyna też ma prawo poszaleć. Nawet taka jak ona.” Po chwili
poleciałam więc w stronę garderoby tancerek.
Gdy
weszłam do pomieszczenia, zastałam tam Caroline, która pakowała akurat swoje
rzeczy do torebki. Po chwili zarzuciła ją na ramię i najwyraźniej miała zamiar
już wyjść, jednak zatrzymała się, gdy spostrzegła mnie na swojej drodze.
- O, cześć. – Powiedziała i uśmiechnęła się lekko. - Skończyliście
już nagrywać?
Wyglądała na zadowoloną, ale ton jej głosu mówił jednak co
innego. Biorąc pod uwagę jej pytanie, wiedziałam, że bardzo chciała zobaczyć
chłopaków na scenie. Myślała z pewnością, że przyszłam tutaj, bo było już po
wszystkim.
- No cóż… Prawdę mówiąc, to jeszcze nie zaczęliśmy. –
Zaśmiałam się i wtedy zauważyłam, że uśmiech na jej twarzy momentalnie stał się
bardziej szczery. – A ja właśnie w tej sprawie. – Powiedziałam zaraz. – Wiesz,
bo tak się zastanawiałam, czy może… Może chciałabyś wpaść, co? Mówiłaś, że
jeszcze nigdy nie byłaś na żadnym koncercie, więc… Teraz masz okazję.
Popatrzyła na mnie wielkimi oczami, kiedy to powiedziałam.
- O Jezu! Naprawdę? Co za pytanie? – Krzyknęła uradowana.
-Jasne! Oczywiście, że chcę! Nawet nie wiesz, jak bardzo!
Ja wtedy jedynie się do niej uśmiechnęłam, po czym, nic nie
mówiąc, chwyciłam ją za rękę i jak najszybciej ruszyłam w stronę hali, żeby
zdążyć, zanim zaczną nagrywać. Szczęśliwie jednak udało się i po chwili
znalazłam się z przeszczęśliwą Caroline obok sceny, na której Nigel wygłaszał
właśnie jakieś niezwykle ważne instrukcje do naszej publiczności dotyczące
tego, co do tego, co miała robić. Zupełnie jakby oni sami tego nie wiedzieli…
Chłopaki z kolei stali z tyłu, obok perkusji i majstrowali coś przy gitarach.
Axl natomiast siedział na małych schodkach prowadzących na scenę, popijając
sobie wodę z butelki i co jakiś czas zamykał oczy, mówiąc sobie coś pod nosem.
Nie chciałam już żadnego z nich dekoncentrować, więc po prostu ponownie
chwyciłam Caroline za rękę i ruszyłam w kierunku tłumu. Po drodze minęłam
jednak schodki, na których siedział Rose.
- Hej, Emmy! – Zawołał nagle, mimo że jeszcze przed chwilą
był wyraźnie zajęty przygotowywaniem się do występu.
Zatrzymałam się wtedy w pół kroku i odrobinę niechętnie
odwróciłam w jego stronę.
- Tak?
– Ja… Chciałem ci
podziękować. Gdyby nie twój pomysł, to nie wiem, co byśmy zrobili. Chyba w
ogóle nie byłoby tego teledysku. Dzięki, naprawdę. – Powiedział, po czym
obdarował mnie szczerym uśmiechem.
Jeszcze kilka dni temu, gdybym usłyszała coś takiego, pewnie
potraktowałabym go wyłącznie jakimś sarkastycznym tekstem albo zgryźliwą uwagą.
Jednakże, jak przecież słusznie wczoraj zauważyłam, on był dla mnie miły. Nie
znałam dokładnego powodu jego zachowania, ale w końcu był miły. A teraz
dodatkowo mi dziękował. Stwierdziłam więc, że ja również nie powinnam być dla
niego wredna, jakkolwiek negatywne były moje emocje do niego.
- W porządku. – Odpowiedziałam spokojnym tonem. – Nie ma za
co. – Spróbowałam się nawet do niego delikatnie uśmiechnąć.
Miałam wrażenie, że chciał wtedy powiedzieć mi coś jeszcze,
ale nie zdążył już, bo po chwili po sali rozniosło się głośne:
- Przed
wami Guns N’ Roses!
Rose jeszcze tylko ostatni raz się do mnie uśmiechnął, po
czym wstał i ruszył na scenę, a ja jedynie się na niego patrzyłam. Potem
poczułam tylko jak Caroline ciągnie mnie w ten gęsty tłum i po chwili, nie
wiadomo w jaki sposób, znalazłyśmy się pod samą sceną, na którą właśnie wszedł
zespół.
- You know where you are? – Krzyknął Axl do mikrofonu,
podnosząc statyw do góry. – You’re in the jungle, baby! You’re gonna die! –
Przeszedł się wzdłuż całej sceny, a tłum zaczął wiwatować.
Wtedy właśnie zorientowałam się, że tak naprawdę ja też
nigdy nie byłam na żadnym koncercie chłopaków. Rozejrzałam się dookoła,
zobaczyłam ten cały tłum i wtedy dopiero naprawdę zrozumiałam ich fenomen.
Widziałam te podniesione ręce, tą radość ludzi, ich energię, żądzę czystego
rock'n'roll’a, który dawali im Gunsi. I, co najlepsze, właśnie w tej chwili
byłam częścią tego wszystkiego. Zaraz spojrzałam też na Caroline. Miała dłonie
uniesione wysoko ku górze, szeroki uśmiech na twarzy i coś krzyczała, ale przez
cały ten hałas nie wiedziałam nawet co. Wiedziałam za to co innego. To, co się
tutaj działo, było niesamowite. Naprawdę.
- Akcja! – Krzyknął nagle reżyser i właśnie wtedy zaczęliśmy
realne nagrywanie.
Gunsi zaczęli grać. Axl śpiewać. Muzyka wypełniła całą halę.
A tłum oszalał. Dosłownie. A na dodatek ja razem z nim. Wszystkie te emocje
udzieliły się również mi, tłum mnie wciągnął, muzyka mnie pochłonęła. Moje ręce
jakoś samoczynnie powędrowały ku górze, ciało zaczęło się poruszać w rytm
muzyki, całą mnie wypełniła nagła euforia. A oni grali. I robili to świetnie.
Axl szalał po całej scenie ze statywem w rękach, a energia wręcz z niego
kipiała. Był kompletnie w swoim żywiole, zupełnie jakby przebywał wtedy w innym
świecie. I wszystkich innych ludzi również przenosił do innego świata. Slash
porywał tłum oszałamiającymi solówkami, wyglądając przy tym jak natchniony. Mój
wzrok przykuwał jednocześnie Duff, którego również widziałam na scenie po raz
pierwszy w życiu, mimo że znałam go już przecież od tak długiego czasu. Wiedziałam
jednak, że to było to, co kochał. Widać było, że czuł się doskonale,
przebywając na scenie i grając dla wielkiego tłumu ludzi. W pewnym momencie
podszedł nawet do publiczności, dokładnie w to miejsce, gdzie stałam ja z
Caroline. Dziewczyny stojące obok (łącznie z Collins) momentalnie wyciągnęły
ręce ku niemu, żeby móc go dotknąć. On jedynie uśmiechnął się i mrugnął do
mnie, po czym ponownie oddalił się w głąb sceny i szalał po niej podobnie jak
reszta Gunsów. Oni wszyscy byli fenomenalni, musiałam to
przyznać. Byłam już w
życiu na paru koncertach, ale jeszcze nigdy na takim. Żaden nie powodował
takich emocji. To było coś naprawdę niesamowitego…
***Perspektywa
Axl’a***
Cały
spocony i zmęczony, ale jednocześnie mega zadowolony zszedłem ze sceny. W
planie mieliśmy jedynie zagranie Jungle,
ale publiczność domagała się więcej. A skoro już tutaj przyszli i odwalili taką
dobrą robotę, to wiadomo było przecież, że nie mogliśmy im odmówić. Skończyło
się więc na tym, że zagraliśmy skrócony set koncertowy, w którym znalazły się
między innymi It’s So Easy, Mr.
Brownestone, Anything Goes, Nightrain, Paradise City oraz niedawno
opracowana przez nas wersja Knockin’ on
Heaven’s Door na zakończenie. Teraz jednak już skończyliśmy, a zadowolony
tłum zaczął powoli opuszczać halę. Ja siedziałem na schodkach z ręcznikiem
zarzuconym na szyję i popijałem sobie wodę z butelki. Obok mnie zaraz usiadł
Slash, a dookoła stanęła reszta chłopaków, którzy również zabrali się za picie,
ale raczej czegoś innego niż zwykła woda mineralna. Po chwili zobaczyłem, jak
ze zmniejszającego się tłumu wychodziła Emmy. Moja cudowna Emmy… Momentalnie
się uśmiechnąłem, gdy tylko ją zobaczyłem. Czyż ona nie była niesamowita? To w
końcu dzięki niej udało nam się w ogóle ruszyć z tym wszystkim do przodu. Gdyby
nie jej pomysł, nie byłoby tutaj tych wszystkich ludzi. Nie byłoby czego
nagrywać. A tak dzięki niej mamy teledysk. Przecież ona była świetna… Piękna, utalentowana,
a jeszcze do tego inteligenta. Po prostu marzenie.
- Cześć. – Nagle czyjś głos wyrwał mnie z rozmyślań.
Oderwałem wzrok do Em i dopiero wtedy zorientowałem się, że
obok niej stała jeszcze jakaś blondynka. Zaraz zmierzyłem ją wzrokiem. Była w
sumie ładna, ale wyglądała strasznie dziecinnie. Ubrana była z kolei tak, jakby
dopiero co wyszła ze szkoły. Dodatkowo miała jeszcze dziwnie denerwujący głos.
Nie wiem, czemu, ale od razu wiedziałem, że raczej jej nie polubię. Zobaczyłem
jednak, że na twarzy Slash’a pojawił się osobliwy uśmiech, gdy tylko ją
spostrzegł…
- Hej… Caroline. – Zaczął jakoś nieśmiało. - Ła… Ładnie
dzisiaj wyglądasz. – Wyjąkał po chwili i miałem wrażenie, że schował się za
tymi swoimi włosami jeszcze bardziej niż zwykle, także było widać wyłącznie
jego dziwnie wstydliwy uśmiech.
Popatrzyłem na niego z niedowierzeniem chyba podobnie jak
reszta chłopaków. Co… Co to miało być? Czy Slash się jąkał? Cóż, może po prostu
nic dzisiaj nie pił… Ale nie, to nie było możliwe. Cholera, co w takim razie
się z nim stało? To przez tą małą zrobił się nagle taki… Nieśmiały? Nie mogłem
tego zrozumieć. Przecież ona wyglądała jak dziecko, a poza tym zupełnie nie
była w jego typie. On zawsze wolał obracać się w towarzystwie skąpo ubranych,
cycatych panienek. Co on w takim razie w niej widział? Nie miałem zielonego
pojęcia. Mi wydała się jedynie wkurzającą małolatą. Cóż, skoro jednak stała
obok Emmy, to oznaczało, że musiała być co najmniej jej dobrą koleżanką.
Stwierdziłem więc, że będę dla niej miły, jakkolwiek by mnie nie wkurzała. A
przynajmniej spróbuję.
- Caroline, to są Gunsi. – Powiedziała Emmy po chwili ciszy
wywołanej naszym oszołomieniem. – Steven, Izzy, Duff i Axl. No a Slash’a już
znasz.
Reszta wtedy wybełkotała coś cicho pod nosem, więc
wiedziałam, że również nie byli pewnie specjalnie zainteresowani rozmową z
dziewczyną. Oprócz Saul’a oczywiście.
- Noo… A jak ci się podobał nasz występ? – Zagadał zaraz. –
Bo stałaś w tamtym tłumie, co nie?
- Tak, byłyśmy z Emmy przy samej scenie i było naprawdę
super. Gracie kapitalnie. Jesteście chyba najlepszym zespołem, jaki słyszałam.
Patrząc na nią, wątpiłem w to, czy kiedykolwiek słyszała
jakiś zespół, ale jednak pozostawiłem tę uwagę dla siebie.
- Heh… Dzięki, mała. – Zaśmiał się lekko i potarł ręką tył
głowy, po czym ponownie próbował przykryć włosami ten swój uśmiech, na co ja
jedynie przewróciłem oczami. – Aaa... Gitara? Partie gitary ci się podobały? –
Dodał zaraz niepewnie.
Cholera, on chyba naprawdę wypił dzisiaj za mało whiskey.
Albo może ja za dużo wody…
- Och, tak, bardzo. – Odpowiedziała mu wyraźnie zachwycona,
szczerząc się do niego jak nie wiadomo co. – Jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby
ktoś tak świetnie grał na gitarze. Twoje solówki były mistrzowskie.
Taa, czyli małolata też z pewnością leciała na naszego
gitarzystę. No to se znalazł pannę, nie powiem…
- Mistrzowskie? – Zaśmiał się Saul. – Te banalne riffy? To
nic takiego… - Machnął ręką. – Nie znasz
jeszcze moich możliwości, mała. Chodź…
– Powiedział, po czym odrobinę niepewnie wyciągnął dłoń w jej stronę, ale
jednak chwycił ją za rękę. – Pokażę ci,
co potrafię. – Uśmiechnął się ciepło. – Oczywiście, jeżeli chcesz… - Dodał
zaraz.
- Och, a naprawdę mogę? – Powiedziała nadzwyczajnie
uradowana. – Jeśli tak, to z największą przyjemnością!
On wtedy wyszczerzył się szeroko, jakby co najmniej wygrał
właśnie zapas butelek z whiskey, po czym już z większą pewnością wstał i
pociągnął Caroline za sobą w kierunku sceny, na której wciąż stała jego gitara.
Ja z kolei wymieniłem wtedy porozumiewawcze spojrzenia z resztą z zespołu. Miny
wszystkich były co najmniej zdziwione, żeby nie powiedzieć oszołomione. Nikt z
nas chyba jeszcze nigdy nie widział Slash’a w takim stanie. Nawet Emmy była
wyraźnie zdumiona jego zachowaniem. Co ta mała blondi z nim nagle zrobiła?
Nasze
rozmyślania jednak już po chwili przerwał wyraźnie zadowolony Nigel, który nagle
pojawił się obok:
- Dobra robota, chłopaki! Daliście czadu. Wszystko wyglądało
naprawdę mega. - Powiedział, a ja popatrzyłem na niego z satysfakcją i dumą. –
To co? Pójdziemy teraz obejrzeć nagrania z kamer?
Wszyscy byli za, więc zaraz całą grupą ruszyliśmy na
zaplecze, gdzie techniczni majstrowali już przy taśmach i wkładali je do
odtwarzaczy, by zaraz puścić wszystkie na szeregu ustawionych pod ścianą
ekranów. My z kolei zajęliśmy jakieś krzesła porozstawiane po pomieszczeniu,
przy czym ja oczywiście usiadłem najbliżej, bo w końcu byłem głównym punktem w
całym tym teledysku. Gdy wszystko było już gotowe, techniczni puścili nagrania,
a ja podświadomie czułem, że to, co zobaczymy, będzie fenomenalne.
Początek
zapowiadał się naprawdę dobrze. Najpierw przez chwilę widać było rozentuzjazmowany,
wiwatujący tłum, po czym Slash i Izzy rozpoczęli utwór swoimi riffami.
Następnie cały zespół zaczął grać, a ja stałem na samym środku sceny i
trzymałem w rękach
uniesiony w górze statyw, fenomenalnie prezentując się w swoich natapirowanych, rudych włosach. Po chwili z intra przeszliśmy do zwrotki, zacząłem śpiewać i… No właśnie. To, co było dalej… Nie byłem nawet w stanie tego nazwać. Zauważyłem, że wszyscy dookoła z każdą sekundą nagrania byli coraz bardziej wniebowzięci, a ja… A ja z kolei wręcz przeciwnie. Im dłużej oglądałem, tym moja mina coraz bardziej rzedła, a na twarzy z pewnością można było dostrzec przerażenie. Patrzyłem na te wszystkie ekrany, patrzyłem na każdy z osobna, patrzyłem i patrzyłem i po prostu nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. I tak aż do ostatniej sekundy nagrania.
uniesiony w górze statyw, fenomenalnie prezentując się w swoich natapirowanych, rudych włosach. Po chwili z intra przeszliśmy do zwrotki, zacząłem śpiewać i… No właśnie. To, co było dalej… Nie byłem nawet w stanie tego nazwać. Zauważyłem, że wszyscy dookoła z każdą sekundą nagrania byli coraz bardziej wniebowzięci, a ja… A ja z kolei wręcz przeciwnie. Im dłużej oglądałem, tym moja mina coraz bardziej rzedła, a na twarzy z pewnością można było dostrzec przerażenie. Patrzyłem na te wszystkie ekrany, patrzyłem na każdy z osobna, patrzyłem i patrzyłem i po prostu nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. I tak aż do ostatniej sekundy nagrania.
- Cholera, wyszło zajebiście! – Usłyszałem głos za mną,
kiedy wszystko już się skończyło.
- Nooo, kurwa, dokładnie! To jest świetne!
- Będziemy mieli mega wyjebany teledysk!
Oni mówili i mówili, a ja nadal wgapiałem się w te ekrany z
przerażeniem w oczach, mimo że już nic się na nich nie wyświetlało. Czułem się
po prostu sparaliżowany tym, co tam zobaczyłem. To było jak kopniak prosto w
twarz. Zburzenie całej mojej wizji, planu, idei. Zburzenie dosłownie
wszystkiego.
- Axl, a ty co sądzisz?
Nadal z takim samym wyrazem twarzy odwróciłem się w ich
stronę.
- Nie wydamy tego. – Oznajmiłem zupełnie poważnie.
Wtedy nagle z twarzy wszystkich dookoła, a już zwłaszcza
chłopaków, zniknęło wcześniejsze zadowolenie i zamieniło się raczej w
zdziwienie zmieszane z przerażeniem.
- Co? Kurwa, dlaczego nie wydamy? - Odezwał się wyraźnie
zdumiony moimi słowami Steven. - Przecież to jest zajebiste!
W ogóle nie rozumiałem, jak oni mogli tak mówić. Przecież
to… To było fatalne. Czy nikt oprócz mnie tego nie dostrzegł? Nie rozumieli, że
nie możemy tego wydać? Przecież to by nas wystawiło na kompletne pośmiewisko.
- No właśnie, stary, Adler ma rację. – Wtrącił Izz. – Kurwa,
przecież to jest świetne nagranie. Czemu mielibyśmy go nie wydać?
- Boo… Bo nie. – Opowiedziałem krótko nieco skrępowany, bo
jakoś nie byłem w stanie mówić o tym otwarcie. - Mi się nie podoba i nie
zgadzam się na jego wydanie. – Dodałem stanowczo.
Czy oni to rozumieli, czy nie, wiedziałem jedno – to
nagranie nie może się ukazać całemu światu. Nie mogłem do tego dopuścić.
- O co ci znowu, kurwa, chodzi? – Zapytał McKagan z
wyrzutem. – Rozumiem, że jesteś pierdolonym perfekcjonistą, ale weź daj spokój.
To nagranie jest dobre. Nie wywalimy go od tak, tylko dlatego że znowu masz
jakieś humory.
- Właśnie, Axl, odpuść. – Dodał Stradlin, nadal starając się
być w miarę spokojnym i opanowanym. – Może to video nie jest idealne, ale, tak
jak powiedział Duff, jest dobre. Wszyscy się cholernie starali, żeby takie
było. Nie tylko my, ale też cała ekipa. Dlatego naprawdę, kurwa, daj spokój
chociaż ten jeden jedyny raz w życiu. – Westchnął czarnowłosy, patrząc na mnie
proszącym wzrokiem.
- Ale… Cholera, tu nie chodzi o was… - Odpowiedziałem mu
zmieszany. – Ani… Ani o ekipę…
- No to, kurwa, o co w takim razie? – Zapytał Duff
pretensjonalnym tonem.
- Ooo… Kurwa mać… O mnie.
- O ciebie? – Zapytał Izzy, najwyraźniej nadal nie
rozumiejąc, o co mi chodziło. – A co jest nie tak z tobą? Według mnie wszystko
jest w porządku. Wyglądasz dobrze i robisz dokładnie to, co na każdym koncercie.
Co w takim razie jest nie tak?
- No jak to co? Wszystko! – Wybuchnąłem nagle. – Nie
widzieliście tego?! Tych ruchów?! Tego, co ja tam robiłem?! Przecież to wygląda
strasznie! Okropnie! Tego nie można nawet nazwać ruchami! Tego… Tego w ogóle
nie da się nazwać niczym! – Wykrzyczałem, po czym przymknąłem oczy, zacisnąłem
usta i zupełnie załamany ukryłem twarz w dłoniach. – Nie wydamy tego… -
Powiedziałem po chwili, nawet na nich nie patrząc.
Po tym nagle zapadła głucha
cisza. Nikt jakoś nie śmiał się odezwać. Nie widziałem ich twarzy, ale byłem
pewien, że wszyscy tylko stali i patrzyli się na mnie zdziwieni i jednocześnie
mocno rozczarowani. A ja? A co ja, do cholery jasnej, miałem zrobić? Nie mogłem
zrobić nic. Było już przecież po nagraniach… A nawet gdybyśmy zrobili je drugi
raz, to czy to by coś zmieniło? Nie sądzę.
- Czekaj… To tobie chodzi o to, że nie umiesz tańczyć? – W
pewnym momencie odezwał się Steven.
Ponownie podniosłem wtedy głowę do góry, by zaraz zgromić go
wzrokiem i odpowiedzieć mu jakąś kąśliwą uwagą, ale jednak uprzedził mnie Izzy.
- Adler, stul pysk! – Warknął na niego. – Eh... Axl…
–Westchnął cicho i po chwili zaczął mówić. - Fakt, może twoje ruchy nie są
jakieś niesamowite i super dopracowane, ale… Przecież nigdy nikomu to nie
przeszkadzało. Na każdym koncercie ruszasz się dokładnie w ten sposób i
publiczność jest zachwycona. Dzisiaj było nie inaczej. W L.A. jesteśmy sławni
i…
- Ale ja nie chcę być sławny wyłącznie w L.A.! – Przerwałem
mu nadal wzburzony. - Tylko na całym świecie! A to się nie stanie, jeśli wydamy
ten teledysk…
- Ale nie stanie się to również, jeśli go nie wydamy. –
Wtrącił Duff, który był chyba najbardziej zbulwersowany moją decyzją. - A na
kolejne nagrania już nas nie stać, więc nowego nie wydamy na pewno.
- Tego też na pewno nie wydamy! Nie zgadzam się!
Izzy wtedy tylko westchnął i pokręcił głową zrezygnowany, po
czym wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, zapalił jednego i jakby się
odizolował. Steven nadal siedział na swoim krześle i po kolei gapił się na
każdego z nas, jakby zupełnie nie wiedział, co się działo. Duff patrzył się na
mnie wkurzonym wzrokiem, ale też już nic nie mówił. Ekipa nagraniowa nawet nie
śmiała się wtrącać… A Emmy? Emmy z kolei była jedyną zupełnie cichą i spokojną
osobą w całym naszym towarzystwie. Zaraz skierowałem swoje spojrzenie w jej
stronę. Siedziała sobie prawie niewidoczna na krześle w kącie sali i nie
odzywała się nawet słowem, a jej piękne, niebieskie oczy patrzyły się… Na mnie.
To dziwne, ale zdawało mi się, że jej wzrok...
- Cześć, ludzie! Co się działo pod moją nieobecność?
Momentalnie odwróciłem głowę w stronę wejścia i zobaczyłem
tam wyszczerzonego, rozpromienionego Slash’a w towarzystwie tamtej małej
blondyneczki.
- Axl stwierdził właśnie, że nie wydamy teledysku, bo on nie
umie tańczyć! – Oświadczył mu McKagan, a ja wtedy potraktowałem go bardzo
nieprzyjemnym wzorkiem.
- No to co za problem? – Zapytał Saul zupełnie na luzie,
wzruszając ramionami. – Niech ktoś go nauczy.
Kiedy to powiedział, każdy wydawał się być chyba zdziwiony
jego banalnym pomysłem, ale jednocześnie… Olśniony. Nie minęła chwila, nim
wszystkie głowy skierowały się w stronę Emmy.
- Co? – Zapytała, kiedy zorientowała się, że to właśnie na
nią się patrzymy. – Chwila… - Dodała, gdy chyba zdała sobie również sprawę z
tego, o co nam chodziło. -Czy wy… Nie… Nie ma mowy.
________________________________________________________________________________
Witam. :) Druga cześć rozdziału jest, tak jak obiecałam, chociaż chyba zdecydowanie dłuższa niż mogłabym przypuszczać, No ale cóż... Więcej czytania dla Was.
Wiem w sumie, że rozdział jest trochę o niczym i nie wnosi żadnego mega ważnego wątku, ale... Jest kluczem do pewnych wydarzeń, które będą miały miejsce w przyszłości. :) Tak więc musicie mi to wybaczyć.
Znowu rozkładam muzykę na kilka części... Ale zupełnie nie mogłam się na nic zdecydować. Chociaż w sumie co za różnica, skoro i tak praktycznie nikt jej nie słucha. XD Ze zdjęciami ten sam problem, Niczego nie mogłam wybrać, więc są, jakie są. A niestety na gifie ze Slash'em nie umiałam wyciąć Axl'a. ;___;
Chciałabym jeszcze coś wyjaśnić, bo może to jest nie dokońca jasne. Gunsi sami w sobie (przynajmniej w moim opowiadaniu) nie płacą za ten teledysk. Płaci wytwórnia. Z kolei całą resztą organizacji zajmuje się ekipa nagraniowa, a wytwórnia wyłącznie daje jej kasę. Stąd konflikt. Zapłacenie za publiczność nie było pomysłem Gunsów, tylko ekipy nagraniowej, która miała wszystko załatwić (pomijając apartament wynajęty przez Alana i oczywiście busy podstawione przez wytwórnie). Wiem, że to może się wydawać nieco nielogiczne, ale to był mój jedyny pomysł na urozmaicenie tego rozdziału.
W odpowiedzi na jeden z poprzednich komentarzy: Tak, czytałam "Patrząc jak krwawisz" i kilka realistycznych wątków mam w planie dodać. Jednakże nie będzie to chyba ani Poison, ani Motley Crue, bo po pierwsze nie mam zupełnie na to miejsce, a po drugie słabo się znam na tych zespołach. A to że Gunsi siedzą na dupie, to tylko się tak zdaje. Teraz przecież nagrywają teledysk. A przez cały czas (mimo że o tym nie piszę) nagrywają też album. Ale ok, jeśli oczekujecie czegoś więcej, to dostaniecie to już niedługo. ;)
Serdecznie pozdrawiam. :* <3
Uwielbiam tak długie rozdziały.
OdpowiedzUsuńW sumie nie mam się do czego przyczepić.Idealnie jak zawsze :3
Ojej. Jakajacy się Slash. :'3 To takie urocze.
OdpowiedzUsuńEmmy będzie uczyć Axla? I będą razem? Nieee. Ona ma być z McKaganem.
Rozdział jak zawsze cudowny.
życzęweny i czekam na kolejny. C:
Kocham Cie kocham, kocham, kocham. Jaram się. Nie umiem napisać niczego sensownego :D
OdpowiedzUsuńAkurat dlugosc rozdzialu jest idealna, dlugie rozdzialy sa wspaniale.
OdpowiedzUsuńFaktycznie wiele nie wnosi, co nie zmienia faktu, ze jest bardzo dobry i ciekawy;) tylko troche nie chce mi sie wierzyc ze nie wpadli by na to, zeby zrobic cos za darmo, oni nie mieli wtedy praktycznie nic :d
Nie mam sie chyba wiecej do czego przyczepic z sensu logicznego itd.
Co do reszty-super, czyzby Emm miala uczyc Axla tanczyc? Moze wreszcie powie jej co czuje i przeprosi za tamto... Jakajacy sie Slash byl...ciekawy i nawet, zdaje mi sie, niespecjalnie naciagany. Jakos mi to do niego pasuje mimo wszystko :D
+Czyli jednak to z nim bedzie Caroline !:)
Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial :**
+proszę o duzo Axla, Izzyego no i oczywiscie glownej bohaterki:)
Emmy ma wrócić do Axla, koniec kropka. A, no i Slash ma być z Caroline :D Uwielbiam tę dziewczynę!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny, z niecierpliwością czekam na następny :) zapowiada się ciekawie!
Caroline + Slash = zawstydzony, zakochany Soul <3 A Emmy ma być z Axl'em, ale jestem ciekawa, co będzie z tą nauką tańca :D Rozdział jak zawsze świetny xD
OdpowiedzUsuńJezu, nie- usunęło mi mój arcydługi komentarz... Och, nie! Wściekłam się! No dobra, teraz napiszę to krócej, niestety... Przybyłam tutaj po południu, po raz wtórny, przeczytałam ostatnie kilkanaście rozdziałów i grzechem byłoby nie skomentować Twego opowiadania, kochana Miss Nothing! A więc jestem i komentuję (po raz drugi) :)
OdpowiedzUsuńZacznę może od tego, że chcę Ci bardzo gorąco podziękować za czas, który mogłam poświęcić Twemu blogowi, który spożytkowałam bardzo dobrze, siedząc na parapecie, wdychając gryzące w gardło dymy i spaliny oraz słuchając legendarnego Guns N' Roses, poza którym niegdyś nie widziałam świata. Ach, jakieś dwa tygodnie temu wspominałam z moim przyjacielem czasy, gdy jedyną kwestią mego szczęścia było to, czy posłuchałam, zobaczyłam albo przeczytałam coś o Gunsach, czy nie, haha. Przypomniał mi też, jak opowiadałam mu z wypiekami na twarzy o opowiadaniach o Duffie i reszcie zespołu. Ostatnio poprzypominałam sobie niektóre, a od mniej więcej tygodnia myślałam właśnie o Twoim opowiadaniu. Ba, pamiętałam tylko, że dziewczyna była z Axlem, Duff był jej przyjacielem i raz odprowadzał ją, tłumacząc, że Axl nie jest dla niej. Ha, postanowiłam, że zrobię ogólny porządek w moich zakładkach, gdzie było też Twoje opowiadanien Z ciekawości otworzyłam sobie stronkę i... Kochana, czy Ty wiesz, jak ja się cieszyłam, że to to opowiadanie trujące mi id tygodnia dupę?! :D
Ta, historia mojego życia opowiedziana, więc teraz mogę przejść do opowiadania samego w sobie.
1. Emmy- wkurzała mnie. Kiedyś. Teraz wręcz ją uwielbiam. To taka słodka, krucha, bezbronna, piękna, mądra i utalentowana dziewczyna. I przypomina mi kwiat, którym ktoś źle się zajął (tak, tym kimś jest pewien rudy osobnik). Jak ja ją podziwiam za to, że dała radę, Matko... Napiszę po prostu, że strasznie ją lubię!
2. Znienawidzony przeze mnie Chuj, szerzej znany, jako Axl Rose- nienawidzę go. No JAK? J A K? Można zrobić coś takiego własnej dziewczynie, którą się rzekomo "kocha"? Jak można podać jej pigułkę?! JAK?! Nic więcej nie mogę o nim napisać, bo jedyne, co mi przychodzi na myśl to wulgarne epitety...
3. Duff- mężu mój drogi, kochany, najlepszy! :3 Jakiś Ty słodki tutaj. Kochany, przykładny barciszek. Ale on też mnie denerwuje, bo ma być z Emmą (proszę? ;__;). Ja nie chcę, żeby ona wracała do Axla! Nie! Niech Duff przestanie zachowywać się jak lalusiowaty pedał (słodki sam w sobie (wybacz, kochanie, musiałam)), tylko niech ją pocałuje. Czekałam na ten moment, gdy razem kładli się spać, gdy siedzieli w salonie, gdy byli na plaży... W każdym. KAŻDYM rozdziale czekałam tylko na to. Ale to nie ja jestem autorką, więc Ty trzymasz tu pałeczkę, haha.
4. Izzy- mało się udziela, ale i tak jest fajny. XD Taki cichy, niepozorny... Jak to mówią cicha woda, brzegi rwie.
5. Slesz- o maj gad. ;__; Kolejny, którego świetnie wykreowałaś. Niech będzie z tą całą Caroline. Lubię go. Lubię go, jak jeszcze nigdzie indziej.
6. No i Steven- moje kochane blond-słoneczko! c: Ciągle głodny dzieciak, cpający. Ugh! On ma nie ćpać, bo straci cały swój urok... ;__;
No ogólnie strasznie frustruje mnie kwestia Duffa i Emmy. ;__; Ja ich tak strasznie kocham razem. Na tej plaży to ja wyłam, czytając to. To było takie słodkie, takie radosne, beztroskie... Nie mam słów. Składam Ci za tę scenę hołd!
Mam dosyć Axla, nienawidzę go. Nie chcę go. Ugh!
Niech Duff i Emmy wezmą ślub, zamieszkają w willi i mieją ślicznego dzieciaka. XD
Slash i Caroline też. Ewentualnie. XD
Izzy niech też znajdzie jakąś śliczną artystkę i Stevie także. XD
A Axl niech umrze. Niech zginie w maszynce od niszczenia papieru, o. XD
No suicide się rozkręca, niefajnie.
Na koniec chcę tylko dodać, że jesteś cudowna, uwielbiam Twoje opowiadanie, dziękuję Ci i czekam na nowy! <3
Co do Duff'a i Emmy to się zgodzę, serio powinni być razem, a Duff jest za bardzo pizdowaty( za mało Duff'a w Duff'ie). A Axl'a to zostaw(ale z Emmy niech on nie będzie)
UsuńTo jest idealnie ujęte "za mało Duff'a w Duff'ie", dokładnie! Polać tej zajebistej personie. XD No dobra, niech sobie żyje cwaniaczek. Samotnie.
UsuńSory bardzo ale ja się nie zgadzam !!! Z czym się nie zgadzam ? A po pierwsze nie zgadzam się, że ten rozdział nic nie wnosi- przecież zagłebiamy się w relacje Slash-Caroline no i wątek nauki tańca...a wgl odwołując się do wypowiedzi powyżej- weźcie mu odpuśćcie !!! Tak, ja też nie lubie tej rudej małpy i uważam, że to jak się zachował można opisać tylko niecezurowalnymi słowami ale przecież każdy człowiek ma prawo popełniać błędy !!! Najgorsze u niego było to,że nie widział powagi tej sytuacji no i HALO-ON CHCE SIĘ ZMIENIĆ...może warto mu dać szanse ?
OdpowiedzUsuńChoć uważam, że Emmy kiss Duff byłoby całkiem ciekawe ^·^
Kolejną sprawą jest to, że JAK ONI MOGLI BYĆ TAK GŁUPI !!! Serio nikt nie wpadł na ten pomysł ? Przecież to takie oczywiste...XD
No i Slasch...mój kochany...się jąka ...to takie ,,Ooooo❤"...NEVERMIND moich przemyśleń...I ❤ CAROLASCH
Jak zwykle czekam na następny rozdzialik :*
~NieszczęśliwieZakochana
Emmy bedzie go uczyć tańczyc? Zajebiście( dirty dancing z Axlem, haha)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. A rudy ma zostać, związki z niegrzecznymi chłopcami są strasznie fajne i ciekawe
OdpowiedzUsuńTo ja Sb ładnie czytam i od razu na bieżąco komentuję. Rose jakiś taki nerwowy widzę. Za mało was! Za mało! xD easy peasy koleś, bo ci coś wyskoczy. No, ale ma rację. O. Nawet Slash i Izzy go poparli. No, bo raz na świecie mogę przyznać Axlowi rację. Znaj łaskę Perry’ego, Rose. Haha wszyscy zaczęli się przekrzykiwać xD Już to sobie kurwa wyobrażam. Jak babcie na targu. ‘Ja ce te japka za złoty czterdzieści!’ ‘Banany za pińset złoty!’ Kurwa, nie wiem, co ja pieprzę, ale nieważne xD Nie słuchaj.
OdpowiedzUsuń‘ Akcja! – Krzyknął nagle reżyser i właśnie wtedy zaczęliśmy realne nagrywanie.’ Ja to kurwa czytam i przeczytałam ‘Akcja!’ jako ‘Alicja!’ i takie trochę whut de fuck?! xD Alicja Cooper czy co teraz? A to jednak zwykłe ‘Akcja’ :c No, ale się uśmiałam xD ze swojej głupoty oczywiście. Wgl te Gunsy to takie głupie, że na ten pomysł sami nie wpadli. No, naprawdę. Mają talent. A ty, Izzy mój Mastersie, co nic mądrego nie mówisz tylko drzesz mordę? Trochę powagi, serio. Gdzie twoja wieczna asertywność, profesorze?! No, gdzie?! Ha! Duff na tym gifie ma najgłupszą minę świata xD Tak na to patrzę i what d hell is happening? Wgl to ja chcę, żebyś dała jeszcze jakąś laskę. Za mało ich w tym domeczku. Zdecydowanie. Zdecydowanie za mało. Będę Cię naciskać. Wiadomo, że będzie Caroline, ale i tak tylko 2 dziewczyny? Nie. Wgl ładny opis koncerciku. Przyjemny. Mój Tata kiedyś oglądał ich jak byli w Japonii, bo się uczył grać jak Slash, a jak Duffa zobaczył ‘Boże, ten to naćpany równo i najbardziej.’ Taka dezaprobata w tym głosie xD
Ha! Ale suprajs! Po raz drugi w ciągu jednego rozdziału zgadzam się z Rosem :O Nie oznacza to, że będziemy przyjaciółmi, Axl! Caroline… Tiaa… Więcej nic nie mówię.
O, niee. Żal mi już teraz Axla, że będzie musiał uczyć się tańczyć. Stary, przykro mi xD Nie dam rady nic więcej napisać, niestety. Perry poniósł klęskę. Ale było nadzwyczajnie dużo mojego mastera Izzy'ego. Ładnie.
Po czterech dniach, ale dotarłam! :D Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać na mój jakże arcyważny komentarz (hehehe XD), ale studia! Przez to cholerstwo jakoś mam za mało czasu na wszystko... Ale nie o mnie tu, a o Twoim rozdziale :)
OdpowiedzUsuńTak więc jest... cudnie! :D Nie no kurde znowu będę monotematyczna i będę się rozpływać, ale nie umiem inaczej!
Bardzo realistycznie napisałaś scenę, gdy wszyscy się kłócą, a Emmy tak cicho mówi "przecież nie trzeba za nic płacić".. Tak zabawnie to sobie wyobraziłam ^^
Czemu nikt nie lubi Caroline? Halo, przecież to całkiem fajna dziewczyna... Nie no co ja gadam, przecież ja też jej nie lubię, wydaje mi się jakaś taka przesłodzona.
Nie pamiętam już, co jeszcze chciałam napisać, ale wiedz, że jest pięknie, oby tak dalej i czekam na kolejny! :D
A! No i Axl będzie się uczył tańczyć!!!!! i to z Eeeeemmmmmmyyyyy!!!! :D Wyczuwam (a tam wyczuwam, ja to wiem), że będzie się działo, oj będzie się działo :DDDDD
Trzymaj się, pozdrawiam :*
Ło matko zapomniałam o najważniejszym!
UsuńIZZY <33
W końcu się w czymś udziela! i Uwaga! Nawet podnosi głos! Ha!
Teraz mój komentarz jest kompletny :D
Rodział mi się podoba, w sumie się nic waznego nie dziej . Ale jest fajny. Emmy będzie uczyć Axl'a tańczyć? No nie pogardze xD
OdpowiedzUsuńEjejeje! Niee! Emma nie moze byc z Duffem, bo sie pieprznie, bo ona dalej kocha Axla noo! I by się rozstali i nie byloby już tak pięknie... A teraz?! Teraz są jak rodzeństwo, więc nie.. Ale chyba tutaj jest więcej ludu za Emma+Duff, więc Axl jest moj haha! :D ❤
Ktoś wyżej napisał, ze związki z niegrzecznymi chłopcami są super. Zgadzam się z tym w 100%! Polać jej! Slash i Caroline? Hm, nie wiem, hm, hm.. Jakos nie przepadałam za nią, a teraz jakos nie mam o niej zdania, ale jak Slashowi się podoba no to... Ejejeje! Tylko jak mi go zrani to ją zabije! Gołymi rękami... Grr! Mało Izziego, niech sobie chlopak znajdzie dziewczynę o artystycznej duszy, very slodkie ❤, a no i Steven, Steven, kochany pudel! Znajdź sobie wartościową dziewczynę! Bo wiesz uciekasz w dragi... A! No i mam pytanie. Kiedy znowu rozdział?, bo ja chcę już xD :*
Takze, zyczę Ci weny
Pozdrawiam!
Julka :*
Chyba komentuje pierwszy raz coś u Ciebie, ale nie jestem pewna... Co do rozdziału to mi się bardzo podoba nie mogłam już się doczekać aż dodasz tą drugą część :3 w ogóle muszę Ci napisać, że twój blog jest jednym z moich ulubionych bardzo mi się podoba jak piszesz i fajnym pomysłem jest to, że w rozdziałach jest muzyka i zawsze są zdjęcia. Przechodząc już do rozdziału chyba najbardziej lubię perspektywę Axla i Emmy, bo najbardziej lubię Axla więc wszystko jasne xd Ogólnie pomysł z kręceniem teledysku był bardzo dobry, tak ich kłótnia i pomysłowa Emmy która wszystko uratowała <3 ale najbardziej podobała mi się już samiutka końcówka i oby Emmy uczyła Axla tańczyć :33 trochę nie ogarnięty ten komentarz mi wyszedł, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz i czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietne. Miło się czyta i jest naprawdę wciągające :-)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział! Czekałam na niego i jak zwykle się nie zawiodłam ;) Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle super, ale wróci kiedyś Lily? Czy z nią koniec?
OdpowiedzUsuń