niedziela, 12 października 2014

Rozdział 21: Welcome to the Jungle, baby! - część 2.


- Nie, nie, nie! Kurwa! To nie może tak wyglądać! – Wydzierał się Rose cały czerwony ze złości. - Przecież ich jest za mało! Zdecydowanie za mało! Kto za to odpowiada?! No słucham?! - Łaził po scenie w tą i z powrotem, najwyraźniej szukając osoby, na której mógłby się wyżyć. – Przecież dokładnie wam mówiłem, jak to ma wyglądać! Mówiłem przecież, że sala ma być wypełniona! Dlaczego nikt w tej pieprzonej ekipie nie słucha moich poleceń?!
                Stałam sobie spokojnie obok reszty Gunsów z nieco zakłopotaną miną i razem z nimi przypatrywałam się rozwścieczonemu Axl’owi, który wydzierał się na wszystkich dookoła. Po chwili przeniosłam wzrok na miejsce przed sceną, na której staliśmy. Powinno ono być wypełnione po brzegi, a było… Prawie zupełnie puste. Cóż, rzekomym problemem Rudzielca musiała być wyjątkowo żałosna liczba osób, które miały być „tłumem publiczności”, jakiego życzyli sobie Gunsi w czasie nagrywania tej sceny. W rzeczywistości jednak do miana tłumu było im bardzo daleko. W porównaniu do wielkości hali było ich tyle co nic.
- Wybacz, Axl, ale… To jedyne, co mogliśmy załatwić… - Tłumaczył się Nigel wyraźnie przerażony zachowaniem Axl’a. – Mamy bardzo mały budżet… Nie było więcej…
- A co mnie to, kurwa, obchodzi?! – Przerwał mu Rose. - Zapłaciliśmy wam za tłum publiczności! Tłum! Czy to ci wygląda na tłum?! – Ręką wskazał na garstkę ludzi chyba równie przerażonych jak Nigel. – Jak ty to sobie niby wyobrażasz, do cholery?! Jesteśmy pieprzonymi Guns N’ Roses! Nie jakimś marnym, glamowym zespolikiem! Nie jakimś jebanym Poison! Tylko Guns N’ Roses! Nie możemy występować przed kilkudziesięcioma osobami!
- Cholera, człowieku, on ma rację. – Wtrącił zaraz Slash, drapiąc się po swojej kudłatej głowie. – To jest pieprzone Guns. – Powtarzał słowa Axl’a. - My gramy przed setkami, mamy wyprzedane koncerty, wydajemy płytę, do cholery...  Nie możemy występować przed… Taką małą grupką. To nie ten poziom, kurwa…
- No właśnie! – Krzyknął ponownie Axl, za pewne czując się wyraźnie popartym przez Hudson’a. – Przecież to by nas skompromitowało! Nie możemy tego nagrać z taką ilością ludzi!
- A poza tym, to prawda, umawialiśmy się, że płacimy za wypełnienie całej hali. – Zauważył słusznie
Izzy, wydmuchując uprzednio dym z ust i pokiwał głową ze znaczącym spojrzeniem. – Nie ma bata, musicie zorganizować więcej osób.
- Eee… No cóż, chłopaki… - Zaczął wyraźnie zakłopotany Nigel, pocierając ręką tył głowy. – Wiem, że tak miało być, ale… Naprawdę, kasy starczyło tylko na tyle. Nie jesteśmy w stanie zorganizować niczego więcej przy tak niskim budżecie…
- Agggh! Kurwa! – Wrzasnął Axl z istną furią w głosie. - Pieprzcie się, do cholery! – Odwrócił się w drugą stronę i z całej siły kopnął w jakiś głośnik, wybijając tym samym sporą dziurę w membranie.
- Ej, ty, będziesz musiał za to zapłacić! – Zawołał do niego jeden z technicznych.
- Jebie mnie to, kurwa! – Odpowiedział mu Rudy. –Ja już zapłaciłem! I to w dodatku za takie gówno! Możesz mi possać, czaisz?!
Wtedy zaczęła się zupełna kłótnia. Nie dość, że Axl był już w stanie nawet kogoś zamordować, to do sprzeczki włączyła się jeszcze reszta technicznych oraz Duff i Steven. Nawet zwykle spokojny Izzy podniósł głos. Wszyscy zaczęli przekrzykiwać siebie nawzajem i miałam wrażenie, że zaraz zaczną się po prostu napierdalać. Jedynie ja stałam zupełnie spokojna i obserwowałam całe zajście, nie mogąc uwierzyć w to, co się działo. To było przecież zupełnie nie do pomyślenia. Jeszcze wczoraj, kiedy nagrywaliśmy, wszystko szło dobrze, gładko, bez zbędnego stresu ani wymiany słownej.  Gunsi byli zadowoleni i świetnie się ze wszystkimi dogadywali. Nawet Axl wydawał się być w wyśmienitym humorze.  A dzisiaj to był jakiś totalny burdel. I to wyłącznie przez jedną rzecz… Cóż, trzeba było jednak przyznać, że w tym wypadku chłopaki mieli akurat rację. Publiczność w takiej ilości była naprawdę karygodnym błędem ze strony ekipy nagraniowej. Zwłaszcza, że wiadomo przecież było, jak to wszystko wyglądało w rzeczywistości. Gunsi byli najlepszym zespołem w całym Los Angeles. Bilety na ich koncerty wyprzedawały się w jeden dzień, kluby były przepełnione od publiczności, ludzie dosłownie zabijali się, żeby znaleźć się na tych koncertach… To przecież byłoby nie do pomyślenia, gdyby w teledysku… Ej, chwilę. Zabijali się?
- Wcale nie trzeba za nić płacić… - Powiedziałam jakby sama do siebie.
No jasne. Cholera, dlaczego wcześniej nikt na to nie wpadł? Przecież to było zupełnie oczywiste. Po co ekipa miała płacić publiczności, skoro to zwykle publiczność płaciła Gunsom?
- Hej, chłopaki, już wiem, co… – Zaczęłam, ale zaraz spojrzałam w ich stronę i jednak ucichłam w połowie zdania, a na mojej twarzy zagościła mina wyrażająca głęboką dezaprobatę dla ich zachowania.
Taaa… Oni oczywiście nadal byli zajęci kłóceniem się i przekrzykiwaniem siebie nawzajem. Byleby głośniej. Nawet nie zwrócili na mnie uwagi ani na to, że cokolwiek mówiłam. Traktowali mnie tak, jakby w ogóle mnie tam nie było.
- Hej! Ludzie! Halo!
Wciąż żadnej rekcji. Absolutnie nikt mnie nie słuchał. Ja do nich mówiłam, a oni dalej swoje. Zachowywali się zupełnie jak jakieś dzikie zwierzęta w klatce. Agghh, mężczyźni… Jak ja miałam, do cholery jasnej, ich uspokoić? Rozejrzałam się dookoła i moją uwagę przykuł wtedy mikrofon stojący z przodu sceny. Szybko do niego podeszłam i chwyciłam ręką za statyw.
- Kurwa mać, zamknąć mordy! – Wrzasnęłam na nich zdenerwowana, a dźwięk rozniósł się po całej hali.
Wtedy nagle zapanowała kompletna cisza. Wszyscy zwrócili głowy w moją stronę i spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Uśmiechnęłam się tryumfalnie widząc, że komenda poskutkowała. Nawet Axl siedział cicho i jedynie patrzył na mnie wyczekującym wzrokiem.
- Wcale nie trzeba za nić płacić. – Powiedziałam po chwili z pewną i zadowoloną miną, kładąc ręce na biodrach.
- Co? Ale jak to? – Zdziwił się Nigel.
- Normalnie. – Odparłam ze spokojem. – Scena, którą będziemy kręcić, jest przecież trochę jak fragment z koncertu, prawda? A my szukamy publiczności. Powiedzcie mi więc, kto w tym mieście nie chciałby obejrzeć występu Guns N’ Roses? I to jeszcze w dodatku za darmo?
Wtedy wyszło na to, że nikt oprócz mnie nie wpadł na ten genialny, a jedynie niezwykle banalny i logiczny pomysł. Wszyscy jednak zgodzili się z tym, że jest to najlepszy możliwy plan, a co więcej jest znacznie rozsądniejszy niż kłócenie się, przekrzykiwanie i rozwalanie wszystkiego dookoła. Co więc trzeba było zrobić? Po prostu zgarnąć najwięcej ludzi, ile się da. I skąd się da. W tym celu najpierw podzieliliśmy się na dwuosobowe grupy, żeby nie łazić kompletnie samemu. Axl poszedł z Izzy’m, a Duff z Popcornem, więc wypadło na to, że ja będę w parze ze Slash’em. Następnie wspólnie z paroma technicznymi, którzy również mieli nam pomóc, wyszliśmy na miasto po to, by zaczepiać tam praktycznie wszystkich ludzi, których napotkaliśmy i pytać się ich, czy przypadkiem nie mają ochoty przyjść na mały, darmowy koncert, a przy okazji wystąpić w teledysku. Pomysł ten wpierw wydawał się nieco szalony, jednakże z jak ogromną spotkał się on aprobatą, zwłaszcza gdy propozycję tą składali Gunsi we własnej osobie. Zespół rockowy łażący sobie po mieście i zaczepiający wszystkich dookoła, był istnym wabikiem na ludzi. Ja osobiście musiałam przyznać, że razem ze Slash’em świetnie dawaliśmy sobie radę. W tych swoich kowbojkach, z wielką burzą loków na głowie i jeszcze do tego cylindrem przykuwał uwagę mnóstwa osób. A przede wszystkim dziewczyn.              
- Hej, mała! – Krzyknął w pewnym momencie do jakiejś laski, którą spostrzegł po przeciwnej stronie ulicy. – Nie chciałabyś może przyjść na darmowy koncert Guns N’ Roses?
Ona, gdy tylko zrozumiała, że mówił właśnie do niej i najwyraźniej zorientowała się, kim był, momentalnie pojawiła się obok nas, po czym zaczęła nawijać coś zupełnie nie składnie i poprosiła go o autograf (który tak przy okazji złożył jej na biuście). Następnie migiem poleciała pod adres, który wskazał jej Hudson, a gdzie znajdowało się studio. My z kolei ruszyliśmy dalej polować na ludzi. 
W ten sposób ani się obejrzeliśmy, a do studia zaczęły ściągać tłumy. Chłopaki z pewnością radzili sobie nie gorzej niż ja z Saul’em, bo po zaledwie godzinie okazało się, że praktycznie cała hala była wypełniona po brzegi rozentuzjazmowaną i żądną ostrego rock'n'roll’a publicznością. To było coś naprawdę niesamowitego.

***

                Niektórzy techniczni podpinali właśnie wszystkie pozostałe kable do wzmacniaczy, inni robili próbę mikrofonu, a Gunsi ostatecznie przygotowywali się od rozpoczęcia kręcenia. Stałam sobie obok nich i przyglądałam się całemu temu tłumowi, który zgromadził się na hali, gdy do głowy wpadł mi jeszcze jeden pomysł. Nagle ni z tego, ni z owego przypomniała mi się moja dzisiejsza rozmowa z Caroline. Nie tyle nawet jej zakończenie, co początek. Mówiła przecież, że jeszcze nigdy w życiu nie była na żadnym koncercie. W dodatku tak się cieszyła na myśl, że Gunsi przyjadą do studia i będą tutaj grać. Zrobiło mi się jej jakoś szkoda. Byłoby to przecież nie fair, gdyby nie mogła ich zobaczyć w akcji, zwłaszcza że przecież wszystko odbywało się w tym samym budynku, w którym aktualnie przebywała. Spojrzałam wtedy na zegarek i stwierdziłam, że nasz zespół właśnie powinien kończyć próbę.  Cholera. Wszystko zgrywało się idealnie. Taka okazja. Co więc miałam zrobić? Spojrzałam na chłopaków, potem na publiczność, a następnie jeszcze raz spojrzałam na zegarek.  „A dobra, co tam.” – pomyślałam sobie – „Dziewczyna też ma prawo poszaleć. Nawet taka jak ona.” Po chwili poleciałam więc w stronę garderoby tancerek.

                Gdy weszłam do pomieszczenia, zastałam tam Caroline, która pakowała akurat swoje rzeczy do torebki. Po chwili zarzuciła ją na ramię i najwyraźniej miała zamiar już wyjść, jednak zatrzymała się, gdy spostrzegła mnie na swojej drodze.
- O, cześć. – Powiedziała i uśmiechnęła się lekko. - Skończyliście już nagrywać?
Wyglądała na zadowoloną, ale ton jej głosu mówił jednak co innego. Biorąc pod uwagę jej pytanie, wiedziałam, że bardzo chciała zobaczyć chłopaków na scenie. Myślała z pewnością, że przyszłam tutaj, bo było już po wszystkim.
- No cóż… Prawdę mówiąc, to jeszcze nie zaczęliśmy. – Zaśmiałam się i wtedy zauważyłam, że uśmiech na jej twarzy momentalnie stał się bardziej szczery. – A ja właśnie w tej sprawie. – Powiedziałam zaraz. – Wiesz, bo tak się zastanawiałam, czy może… Może chciałabyś wpaść, co? Mówiłaś, że jeszcze nigdy nie byłaś na żadnym koncercie, więc… Teraz masz okazję.
Popatrzyła na mnie wielkimi oczami, kiedy to powiedziałam.
- O Jezu! Naprawdę? Co za pytanie? – Krzyknęła uradowana. -Jasne! Oczywiście, że chcę! Nawet nie wiesz, jak bardzo!
Ja wtedy jedynie się do niej uśmiechnęłam, po czym, nic nie mówiąc, chwyciłam ją za rękę i jak najszybciej ruszyłam w stronę hali, żeby zdążyć, zanim zaczną nagrywać. Szczęśliwie jednak udało się i po chwili znalazłam się z przeszczęśliwą Caroline obok sceny, na której Nigel wygłaszał właśnie jakieś niezwykle ważne instrukcje do naszej publiczności dotyczące tego, co do tego, co miała robić. Zupełnie jakby oni sami tego nie wiedzieli… Chłopaki z kolei stali z tyłu, obok perkusji i majstrowali coś przy gitarach. Axl natomiast siedział na małych schodkach prowadzących na scenę, popijając sobie wodę z butelki i co jakiś czas zamykał oczy, mówiąc sobie coś pod nosem. Nie chciałam już żadnego z nich dekoncentrować, więc po prostu ponownie chwyciłam Caroline za rękę i ruszyłam w kierunku tłumu. Po drodze minęłam jednak schodki, na których siedział Rose.
- Hej, Emmy! – Zawołał nagle, mimo że jeszcze przed chwilą był wyraźnie zajęty przygotowywaniem się do występu.
Zatrzymałam się wtedy w pół kroku i odrobinę niechętnie odwróciłam w jego stronę.
- Tak?
 – Ja… Chciałem ci podziękować. Gdyby nie twój pomysł, to nie wiem, co byśmy zrobili. Chyba w ogóle nie byłoby tego teledysku. Dzięki, naprawdę. – Powiedział, po czym obdarował mnie szczerym uśmiechem.
Jeszcze kilka dni temu, gdybym usłyszała coś takiego, pewnie potraktowałabym go wyłącznie jakimś sarkastycznym tekstem albo zgryźliwą uwagą. Jednakże, jak przecież słusznie wczoraj zauważyłam, on był dla mnie miły. Nie znałam dokładnego powodu jego zachowania, ale w końcu był miły. A teraz dodatkowo mi dziękował. Stwierdziłam więc, że ja również nie powinnam być dla niego wredna, jakkolwiek negatywne były moje emocje do niego.
- W porządku. – Odpowiedziałam spokojnym tonem. – Nie ma za co. – Spróbowałam się nawet do niego delikatnie uśmiechnąć.
Miałam wrażenie, że chciał wtedy powiedzieć mi coś jeszcze, ale nie zdążył już, bo po chwili po sali rozniosło się głośne:
- Przed wami Guns N’ Roses!
Rose jeszcze tylko ostatni raz się do mnie uśmiechnął, po czym wstał i ruszył na scenę, a ja jedynie się na niego patrzyłam. Potem poczułam tylko jak Caroline ciągnie mnie w ten gęsty tłum i po chwili, nie wiadomo w jaki sposób, znalazłyśmy się pod samą sceną, na którą właśnie wszedł zespół.
- You know where you are? – Krzyknął Axl do mikrofonu, podnosząc statyw do góry. – You’re in the jungle, baby! You’re gonna die! – Przeszedł się wzdłuż całej sceny, a tłum zaczął wiwatować.

Wtedy właśnie zorientowałam się, że tak naprawdę ja też nigdy nie byłam na żadnym koncercie chłopaków. Rozejrzałam się dookoła, zobaczyłam ten cały tłum i wtedy dopiero naprawdę zrozumiałam ich fenomen. Widziałam te podniesione ręce, tą radość ludzi, ich energię, żądzę czystego rock'n'roll’a, który dawali im Gunsi. I, co najlepsze, właśnie w tej chwili byłam częścią tego wszystkiego. Zaraz spojrzałam też na Caroline. Miała dłonie uniesione wysoko ku górze, szeroki uśmiech na twarzy i coś krzyczała, ale przez cały ten hałas nie wiedziałam nawet co. Wiedziałam za to co innego. To, co się tutaj działo, było niesamowite. Naprawdę.


- Akcja! – Krzyknął nagle reżyser i właśnie wtedy zaczęliśmy realne nagrywanie.
Gunsi zaczęli grać. Axl śpiewać. Muzyka wypełniła całą halę. A tłum oszalał. Dosłownie. A na dodatek ja razem z nim. Wszystkie te emocje udzieliły się również mi, tłum mnie wciągnął, muzyka mnie pochłonęła. Moje ręce jakoś samoczynnie powędrowały ku górze, ciało zaczęło się poruszać w rytm muzyki, całą mnie wypełniła nagła euforia. A oni grali. I robili to świetnie. Axl szalał po całej scenie ze statywem w rękach, a energia wręcz z niego kipiała. Był kompletnie w swoim żywiole, zupełnie jakby przebywał wtedy w innym świecie. I wszystkich innych ludzi również przenosił do innego świata. Slash porywał tłum oszałamiającymi solówkami, wyglądając przy tym jak natchniony. Mój wzrok przykuwał jednocześnie Duff, którego również widziałam na scenie po raz pierwszy w życiu, mimo że znałam go już przecież od tak długiego czasu. Wiedziałam jednak, że to było to, co kochał. Widać było, że czuł się doskonale, przebywając na scenie i grając dla wielkiego tłumu ludzi. W pewnym momencie podszedł nawet do publiczności, dokładnie w to miejsce, gdzie stałam ja z Caroline. Dziewczyny stojące obok (łącznie z Collins) momentalnie wyciągnęły ręce ku niemu, żeby móc go dotknąć. On jedynie uśmiechnął się i mrugnął do mnie, po czym ponownie oddalił się w głąb sceny i szalał po niej podobnie jak reszta Gunsów. Oni wszyscy byli fenomenalni, musiałam to
przyznać. Byłam już w życiu na paru koncertach, ale jeszcze nigdy na takim. Żaden nie powodował takich emocji. To było coś naprawdę niesamowitego…

***Perspektywa Axl’a***


                Cały spocony i zmęczony, ale jednocześnie mega zadowolony zszedłem ze sceny. W planie mieliśmy jedynie zagranie Jungle, ale publiczność domagała się więcej. A skoro już tutaj przyszli i odwalili taką dobrą robotę, to wiadomo było przecież, że nie mogliśmy im odmówić. Skończyło się więc na tym, że zagraliśmy skrócony set koncertowy, w którym znalazły się między innymi It’s So Easy, Mr. Brownestone, Anything Goes, Nightrain, Paradise City oraz niedawno opracowana przez nas wersja Knockin’ on Heaven’s Door na zakończenie. Teraz jednak już skończyliśmy, a zadowolony tłum zaczął powoli opuszczać halę. Ja siedziałem na schodkach z ręcznikiem zarzuconym na szyję i popijałem sobie wodę z butelki. Obok mnie zaraz usiadł Slash, a dookoła stanęła reszta chłopaków, którzy również zabrali się za picie, ale raczej czegoś innego niż zwykła woda mineralna. Po chwili zobaczyłem, jak ze zmniejszającego się tłumu wychodziła Emmy. Moja cudowna Emmy… Momentalnie się uśmiechnąłem, gdy tylko ją zobaczyłem. Czyż ona nie była niesamowita? To w końcu dzięki niej udało nam się w ogóle ruszyć z tym wszystkim do przodu. Gdyby nie jej pomysł, nie byłoby tutaj tych wszystkich ludzi. Nie byłoby czego nagrywać. A tak dzięki niej mamy teledysk. Przecież ona była świetna… Piękna, utalentowana, a jeszcze do tego inteligenta. Po prostu marzenie.
- Cześć. – Nagle czyjś głos wyrwał mnie z rozmyślań.
Oderwałem wzrok do Em i dopiero wtedy zorientowałem się, że obok niej stała jeszcze jakaś blondynka. Zaraz zmierzyłem ją wzrokiem. Była w sumie ładna, ale wyglądała strasznie dziecinnie. Ubrana była z kolei tak, jakby dopiero co wyszła ze szkoły. Dodatkowo miała jeszcze dziwnie denerwujący głos. Nie wiem, czemu, ale od razu wiedziałem, że raczej jej nie polubię. Zobaczyłem jednak, że na twarzy Slash’a pojawił się osobliwy uśmiech, gdy tylko ją spostrzegł…
- Hej… Caroline. – Zaczął jakoś nieśmiało. - Ła… Ładnie dzisiaj wyglądasz. – Wyjąkał po chwili i miałem wrażenie, że schował się za tymi swoimi włosami jeszcze bardziej niż zwykle, także było widać wyłącznie jego dziwnie wstydliwy uśmiech.
Popatrzyłem na niego z niedowierzeniem chyba podobnie jak reszta chłopaków. Co… Co to miało być? Czy Slash się jąkał? Cóż, może po prostu nic dzisiaj nie pił… Ale nie, to nie było możliwe. Cholera, co w takim razie się z nim stało? To przez tą małą zrobił się nagle taki… Nieśmiały? Nie mogłem tego zrozumieć. Przecież ona wyglądała jak dziecko, a poza tym zupełnie nie była w jego typie. On zawsze wolał obracać się w towarzystwie skąpo ubranych, cycatych panienek. Co on w takim razie w niej widział? Nie miałem zielonego pojęcia. Mi wydała się jedynie wkurzającą małolatą. Cóż, skoro jednak stała obok Emmy, to oznaczało, że musiała być co najmniej jej dobrą koleżanką. Stwierdziłem więc, że będę dla niej miły, jakkolwiek by mnie nie wkurzała. A przynajmniej spróbuję.
- Caroline, to są Gunsi. – Powiedziała Emmy po chwili ciszy wywołanej naszym oszołomieniem. – Steven, Izzy, Duff i Axl. No a Slash’a już znasz.
- Tak. – Odpowiedziała ta Caroline i uśmiechnęła się do Hudson’a. - Miło mi was poznać, chłopaki.
Reszta wtedy wybełkotała coś cicho pod nosem, więc wiedziałam, że również nie byli pewnie specjalnie zainteresowani rozmową z dziewczyną. Oprócz Saul’a oczywiście.
- Noo… A jak ci się podobał nasz występ? – Zagadał zaraz. – Bo stałaś w tamtym tłumie, co nie?
- Tak, byłyśmy z Emmy przy samej scenie i było naprawdę super. Gracie kapitalnie. Jesteście chyba najlepszym zespołem, jaki słyszałam.
Patrząc na nią, wątpiłem w to, czy kiedykolwiek słyszała jakiś zespół, ale jednak pozostawiłem tę uwagę dla siebie.
- Heh… Dzięki, mała. – Zaśmiał się lekko i potarł ręką tył głowy, po czym ponownie próbował przykryć włosami ten swój uśmiech, na co ja jedynie przewróciłem oczami. – Aaa... Gitara? Partie gitary ci się podobały? – Dodał zaraz niepewnie.
Cholera, on chyba naprawdę wypił dzisiaj za mało whiskey. Albo może ja za dużo wody…
- Och, tak, bardzo. – Odpowiedziała mu wyraźnie zachwycona, szczerząc się do niego jak nie wiadomo co. – Jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby ktoś tak świetnie grał na gitarze. Twoje solówki były mistrzowskie.
Taa, czyli małolata też z pewnością leciała na naszego gitarzystę. No to se znalazł pannę, nie powiem…
- Mistrzowskie? – Zaśmiał się Saul. – Te banalne riffy? To nic takiego… - Machnął ręką. – Nie znasz
jeszcze moich możliwości, mała. Chodź… – Powiedział, po czym odrobinę niepewnie wyciągnął dłoń w jej stronę, ale jednak chwycił ją za rękę. –  Pokażę ci, co potrafię. – Uśmiechnął się ciepło. – Oczywiście, jeżeli chcesz… - Dodał zaraz.
- Och, a naprawdę mogę? – Powiedziała nadzwyczajnie uradowana. – Jeśli tak, to z największą przyjemnością!
On wtedy wyszczerzył się szeroko, jakby co najmniej wygrał właśnie zapas butelek z whiskey, po czym już z większą pewnością wstał i pociągnął Caroline za sobą w kierunku sceny, na której wciąż stała jego gitara. Ja z kolei wymieniłem wtedy porozumiewawcze spojrzenia z resztą z zespołu. Miny wszystkich były co najmniej zdziwione, żeby nie powiedzieć oszołomione. Nikt z nas chyba jeszcze nigdy nie widział Slash’a w takim stanie. Nawet Emmy była wyraźnie zdumiona jego zachowaniem. Co ta mała blondi z nim nagle zrobiła?
                Nasze rozmyślania jednak już po chwili przerwał wyraźnie zadowolony Nigel, który nagle pojawił się obok:
- Dobra robota, chłopaki! Daliście czadu. Wszystko wyglądało naprawdę mega. - Powiedział, a ja popatrzyłem na niego z satysfakcją i dumą. – To co? Pójdziemy teraz obejrzeć nagrania z kamer?
Wszyscy byli za, więc zaraz całą grupą ruszyliśmy na zaplecze, gdzie techniczni majstrowali już przy taśmach i wkładali je do odtwarzaczy, by zaraz puścić wszystkie na szeregu ustawionych pod ścianą ekranów. My z kolei zajęliśmy jakieś krzesła porozstawiane po pomieszczeniu, przy czym ja oczywiście usiadłem najbliżej, bo w końcu byłem głównym punktem w całym tym teledysku. Gdy wszystko było już gotowe, techniczni puścili nagrania, a ja podświadomie czułem, że to, co zobaczymy, będzie fenomenalne.
                Początek zapowiadał się naprawdę dobrze. Najpierw przez chwilę widać było rozentuzjazmowany, wiwatujący tłum, po czym Slash i Izzy rozpoczęli utwór swoimi riffami. Następnie cały zespół zaczął grać, a ja stałem na samym środku sceny i trzymałem w rękach
uniesiony w górze statyw, fenomenalnie prezentując się w swoich natapirowanych, rudych włosach. Po chwili z intra przeszliśmy do zwrotki, zacząłem śpiewać i… No właśnie. To, co było dalej… Nie byłem nawet w stanie tego nazwać. Zauważyłem, że wszyscy dookoła z każdą sekundą nagrania byli coraz bardziej wniebowzięci, a ja… A ja z kolei wręcz przeciwnie. Im dłużej oglądałem, tym moja mina coraz bardziej rzedła, a na twarzy z pewnością można było dostrzec przerażenie. Patrzyłem na te wszystkie ekrany, patrzyłem na każdy z osobna, patrzyłem i patrzyłem i po prostu nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. I tak aż do ostatniej sekundy nagrania.
- Cholera, wyszło zajebiście! – Usłyszałem głos za mną, kiedy wszystko już się skończyło.
- Nooo, kurwa, dokładnie! To jest świetne!
- Będziemy mieli mega wyjebany teledysk!
Oni mówili i mówili, a ja nadal wgapiałem się w te ekrany z przerażeniem w oczach, mimo że już nic się na nich nie wyświetlało. Czułem się po prostu sparaliżowany tym, co tam zobaczyłem. To było jak kopniak prosto w twarz. Zburzenie całej mojej wizji, planu, idei. Zburzenie dosłownie wszystkiego.
- Axl, a ty co sądzisz?
Nadal z takim samym wyrazem twarzy odwróciłem się w ich stronę.
- Nie wydamy tego. – Oznajmiłem zupełnie poważnie.
Wtedy nagle z twarzy wszystkich dookoła, a już zwłaszcza chłopaków, zniknęło wcześniejsze zadowolenie i zamieniło się raczej w zdziwienie zmieszane z przerażeniem.
- Co? Kurwa, dlaczego nie wydamy? - Odezwał się wyraźnie zdumiony moimi słowami Steven. - Przecież to jest zajebiste!
W ogóle nie rozumiałem, jak oni mogli tak mówić. Przecież to… To było fatalne. Czy nikt oprócz mnie tego nie dostrzegł? Nie rozumieli, że nie możemy tego wydać? Przecież to by nas wystawiło na kompletne pośmiewisko.
- No właśnie, stary, Adler ma rację. – Wtrącił Izz. – Kurwa, przecież to jest świetne nagranie. Czemu mielibyśmy go nie wydać?
- Boo… Bo nie. – Opowiedziałem krótko nieco skrępowany, bo jakoś nie byłem w stanie mówić o tym otwarcie. - Mi się nie podoba i nie zgadzam się na jego wydanie. – Dodałem stanowczo.
Czy oni to rozumieli, czy nie, wiedziałem jedno – to nagranie nie może się ukazać całemu światu. Nie mogłem do tego dopuścić.
- O co ci znowu, kurwa, chodzi? – Zapytał McKagan z wyrzutem. – Rozumiem, że jesteś pierdolonym perfekcjonistą, ale weź daj spokój. To nagranie jest dobre. Nie wywalimy go od tak, tylko dlatego że znowu masz jakieś humory.
- Właśnie, Axl, odpuść. – Dodał Stradlin, nadal starając się być w miarę spokojnym i opanowanym. – Może to video nie jest idealne, ale, tak jak powiedział Duff, jest dobre. Wszyscy się cholernie starali, żeby takie było. Nie tylko my, ale też cała ekipa. Dlatego naprawdę, kurwa, daj spokój chociaż ten jeden jedyny raz w życiu. – Westchnął czarnowłosy, patrząc na mnie proszącym wzrokiem.
- Ale… Cholera, tu nie chodzi o was… - Odpowiedziałem mu zmieszany. – Ani… Ani o ekipę…
- No to, kurwa, o co w takim razie? – Zapytał Duff pretensjonalnym tonem.
- Ooo… Kurwa mać… O mnie.
- O ciebie? – Zapytał Izzy, najwyraźniej nadal nie rozumiejąc, o co mi chodziło. – A co jest nie tak z tobą? Według mnie wszystko jest w porządku. Wyglądasz dobrze i robisz dokładnie to, co na każdym koncercie. Co w takim razie jest nie tak?
- No jak to co? Wszystko! – Wybuchnąłem nagle. – Nie widzieliście tego?! Tych ruchów?! Tego, co ja tam robiłem?! Przecież to wygląda strasznie! Okropnie! Tego nie można nawet nazwać ruchami! Tego… Tego w ogóle nie da się nazwać niczym! – Wykrzyczałem, po czym przymknąłem oczy, zacisnąłem usta i zupełnie załamany ukryłem twarz w dłoniach. – Nie wydamy tego… - Powiedziałem po chwili, nawet na nich nie patrząc.
Po tym nagle zapadła głucha cisza. Nikt jakoś nie śmiał się odezwać. Nie widziałem ich twarzy, ale byłem pewien, że wszyscy tylko stali i patrzyli się na mnie zdziwieni i jednocześnie mocno rozczarowani. A ja? A co ja, do cholery jasnej, miałem zrobić? Nie mogłem zrobić nic. Było już przecież po nagraniach… A nawet gdybyśmy zrobili je drugi raz, to czy to by coś zmieniło? Nie sądzę.
- Czekaj… To tobie chodzi o to, że nie umiesz tańczyć? – W pewnym momencie odezwał się Steven.
Ponownie podniosłem wtedy głowę do góry, by zaraz zgromić go wzrokiem i odpowiedzieć mu jakąś kąśliwą uwagą, ale jednak uprzedził mnie Izzy.
- Adler, stul pysk! – Warknął na niego. – Eh... Axl… –Westchnął cicho i po chwili zaczął mówić. - Fakt, może twoje ruchy nie są jakieś niesamowite i super dopracowane, ale… Przecież nigdy nikomu to nie przeszkadzało. Na każdym koncercie ruszasz się dokładnie w ten sposób i publiczność jest zachwycona. Dzisiaj było nie inaczej. W L.A. jesteśmy sławni i…
- Ale ja nie chcę być sławny wyłącznie w L.A.! – Przerwałem mu nadal wzburzony. - Tylko na całym świecie! A to się nie stanie, jeśli wydamy ten teledysk…
- Ale nie stanie się to również, jeśli go nie wydamy. – Wtrącił Duff, który był chyba najbardziej zbulwersowany moją decyzją. - A na kolejne nagrania już nas nie stać, więc nowego nie wydamy na pewno.
- Tego też na pewno nie wydamy! Nie zgadzam się!
Izzy wtedy tylko westchnął i pokręcił głową zrezygnowany, po czym wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, zapalił jednego i jakby się odizolował. Steven nadal siedział na swoim krześle i po kolei gapił się na każdego z nas, jakby zupełnie nie wiedział, co się działo. Duff patrzył się na mnie wkurzonym wzrokiem, ale też już nic nie mówił. Ekipa nagraniowa nawet nie śmiała się wtrącać… A Emmy? Emmy z kolei była jedyną zupełnie cichą i spokojną osobą w całym naszym towarzystwie. Zaraz skierowałem swoje spojrzenie w jej stronę. Siedziała sobie prawie niewidoczna na krześle w kącie sali i nie odzywała się nawet słowem, a jej piękne, niebieskie oczy patrzyły się… Na mnie. To dziwne, ale zdawało mi się, że jej wzrok...
- Cześć, ludzie! Co się działo pod moją nieobecność?
Momentalnie odwróciłem głowę w stronę wejścia i zobaczyłem tam wyszczerzonego, rozpromienionego Slash’a w towarzystwie tamtej małej blondyneczki.
- Axl stwierdził właśnie, że nie wydamy teledysku, bo on nie umie tańczyć! – Oświadczył mu McKagan, a ja wtedy potraktowałem go bardzo nieprzyjemnym wzorkiem.
- No to co za problem? – Zapytał Saul zupełnie na luzie, wzruszając ramionami. – Niech ktoś go nauczy.
Kiedy to powiedział, każdy wydawał się być chyba zdziwiony jego banalnym pomysłem, ale jednocześnie… Olśniony. Nie minęła chwila, nim wszystkie głowy skierowały się w stronę Emmy.

- Co? – Zapytała, kiedy zorientowała się, że to właśnie na nią się patrzymy. – Chwila… - Dodała, gdy chyba zdała sobie również sprawę z tego, o co nam chodziło. -Czy wy… Nie… Nie ma mowy.
________________________________________________________________________________

     Witam. :) Druga cześć rozdziału jest, tak jak obiecałam, chociaż chyba zdecydowanie dłuższa niż mogłabym przypuszczać, No ale cóż... Więcej czytania dla Was.
     Wiem w sumie, że rozdział jest trochę o niczym i nie wnosi żadnego mega ważnego wątku, ale... Jest kluczem do pewnych wydarzeń, które będą miały miejsce w przyszłości. :) Tak więc musicie mi to wybaczyć.
     Znowu rozkładam muzykę na kilka części... Ale zupełnie nie mogłam się na nic zdecydować. Chociaż w sumie co za różnica, skoro i tak praktycznie nikt jej nie słucha. XD Ze zdjęciami ten sam problem, Niczego nie mogłam wybrać, więc są, jakie są. A niestety na gifie ze Slash'em nie umiałam wyciąć Axl'a. ;___;
     Chciałabym jeszcze coś wyjaśnić, bo może to jest nie dokońca jasne.  Gunsi sami w sobie (przynajmniej w moim opowiadaniu) nie płacą za ten teledysk. Płaci wytwórnia. Z kolei całą resztą organizacji zajmuje się ekipa nagraniowa, a wytwórnia wyłącznie daje jej kasę. Stąd konflikt. Zapłacenie za publiczność nie było pomysłem Gunsów, tylko ekipy nagraniowej, która miała wszystko załatwić (pomijając apartament wynajęty przez Alana i oczywiście busy podstawione przez wytwórnie). Wiem, że to może się wydawać nieco nielogiczne, ale to był mój jedyny pomysł na urozmaicenie tego rozdziału.
     W odpowiedzi na jeden z poprzednich komentarzy: Tak, czytałam "Patrząc jak krwawisz" i kilka realistycznych wątków mam w planie dodać. Jednakże nie będzie to chyba ani Poison, ani Motley Crue, bo po pierwsze nie mam zupełnie na to miejsce, a po drugie słabo się znam na tych zespołach. A to że Gunsi siedzą na dupie, to tylko się tak zdaje. Teraz przecież nagrywają teledysk. A przez cały czas (mimo że o tym nie piszę) nagrywają też album. Ale ok, jeśli oczekujecie czegoś więcej, to dostaniecie to już niedługo. ;)
     Serdecznie pozdrawiam. :* <3

20 komentarzy:

  1. Uwielbiam tak długie rozdziały.
    W sumie nie mam się do czego przyczepić.Idealnie jak zawsze :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej. Jakajacy się Slash. :'3 To takie urocze.
    Emmy będzie uczyć Axla? I będą razem? Nieee. Ona ma być z McKaganem.
    Rozdział jak zawsze cudowny.
    życzęweny i czekam na kolejny. C:

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Cie kocham, kocham, kocham. Jaram się. Nie umiem napisać niczego sensownego :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat dlugosc rozdzialu jest idealna, dlugie rozdzialy sa wspaniale.
    Faktycznie wiele nie wnosi, co nie zmienia faktu, ze jest bardzo dobry i ciekawy;) tylko troche nie chce mi sie wierzyc ze nie wpadli by na to, zeby zrobic cos za darmo, oni nie mieli wtedy praktycznie nic :d
    Nie mam sie chyba wiecej do czego przyczepic z sensu logicznego itd.
    Co do reszty-super, czyzby Emm miala uczyc Axla tanczyc? Moze wreszcie powie jej co czuje i przeprosi za tamto... Jakajacy sie Slash byl...ciekawy i nawet, zdaje mi sie, niespecjalnie naciagany. Jakos mi to do niego pasuje mimo wszystko :D
    +Czyli jednak to z nim bedzie Caroline !:)
    Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial :**
    +proszę o duzo Axla, Izzyego no i oczywiscie glownej bohaterki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Emmy ma wrócić do Axla, koniec kropka. A, no i Slash ma być z Caroline :D Uwielbiam tę dziewczynę!
    Rozdział jak zwykle świetny, z niecierpliwością czekam na następny :) zapowiada się ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Caroline + Slash = zawstydzony, zakochany Soul <3 A Emmy ma być z Axl'em, ale jestem ciekawa, co będzie z tą nauką tańca :D Rozdział jak zawsze świetny xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu, nie- usunęło mi mój arcydługi komentarz... Och, nie! Wściekłam się! No dobra, teraz napiszę to krócej, niestety... Przybyłam tutaj po południu, po raz wtórny, przeczytałam ostatnie kilkanaście rozdziałów i grzechem byłoby nie skomentować Twego opowiadania, kochana Miss Nothing! A więc jestem i komentuję (po raz drugi) :)
    Zacznę może od tego, że chcę Ci bardzo gorąco podziękować za czas, który mogłam poświęcić Twemu blogowi, który spożytkowałam bardzo dobrze, siedząc na parapecie, wdychając gryzące w gardło dymy i spaliny oraz słuchając legendarnego Guns N' Roses, poza którym niegdyś nie widziałam świata. Ach, jakieś dwa tygodnie temu wspominałam z moim przyjacielem czasy, gdy jedyną kwestią mego szczęścia było to, czy posłuchałam, zobaczyłam albo przeczytałam coś o Gunsach, czy nie, haha. Przypomniał mi też, jak opowiadałam mu z wypiekami na twarzy o opowiadaniach o Duffie i reszcie zespołu. Ostatnio poprzypominałam sobie niektóre, a od mniej więcej tygodnia myślałam właśnie o Twoim opowiadaniu. Ba, pamiętałam tylko, że dziewczyna była z Axlem, Duff był jej przyjacielem i raz odprowadzał ją, tłumacząc, że Axl nie jest dla niej. Ha, postanowiłam, że zrobię ogólny porządek w moich zakładkach, gdzie było też Twoje opowiadanien Z ciekawości otworzyłam sobie stronkę i... Kochana, czy Ty wiesz, jak ja się cieszyłam, że to to opowiadanie trujące mi id tygodnia dupę?! :D
    Ta, historia mojego życia opowiedziana, więc teraz mogę przejść do opowiadania samego w sobie.
    1. Emmy- wkurzała mnie. Kiedyś. Teraz wręcz ją uwielbiam. To taka słodka, krucha, bezbronna, piękna, mądra i utalentowana dziewczyna. I przypomina mi kwiat, którym ktoś źle się zajął (tak, tym kimś jest pewien rudy osobnik). Jak ja ją podziwiam za to, że dała radę, Matko... Napiszę po prostu, że strasznie ją lubię!
    2. Znienawidzony przeze mnie Chuj, szerzej znany, jako Axl Rose- nienawidzę go. No JAK? J A K? Można zrobić coś takiego własnej dziewczynie, którą się rzekomo "kocha"? Jak można podać jej pigułkę?! JAK?! Nic więcej nie mogę o nim napisać, bo jedyne, co mi przychodzi na myśl to wulgarne epitety...
    3. Duff- mężu mój drogi, kochany, najlepszy! :3 Jakiś Ty słodki tutaj. Kochany, przykładny barciszek. Ale on też mnie denerwuje, bo ma być z Emmą (proszę? ;__;). Ja nie chcę, żeby ona wracała do Axla! Nie! Niech Duff przestanie zachowywać się jak lalusiowaty pedał (słodki sam w sobie (wybacz, kochanie, musiałam)), tylko niech ją pocałuje. Czekałam na ten moment, gdy razem kładli się spać, gdy siedzieli w salonie, gdy byli na plaży... W każdym. KAŻDYM rozdziale czekałam tylko na to. Ale to nie ja jestem autorką, więc Ty trzymasz tu pałeczkę, haha.
    4. Izzy- mało się udziela, ale i tak jest fajny. XD Taki cichy, niepozorny... Jak to mówią cicha woda, brzegi rwie.
    5. Slesz- o maj gad. ;__; Kolejny, którego świetnie wykreowałaś. Niech będzie z tą całą Caroline. Lubię go. Lubię go, jak jeszcze nigdzie indziej.
    6. No i Steven- moje kochane blond-słoneczko! c: Ciągle głodny dzieciak, cpający. Ugh! On ma nie ćpać, bo straci cały swój urok... ;__;
    No ogólnie strasznie frustruje mnie kwestia Duffa i Emmy. ;__; Ja ich tak strasznie kocham razem. Na tej plaży to ja wyłam, czytając to. To było takie słodkie, takie radosne, beztroskie... Nie mam słów. Składam Ci za tę scenę hołd!
    Mam dosyć Axla, nienawidzę go. Nie chcę go. Ugh!
    Niech Duff i Emmy wezmą ślub, zamieszkają w willi i mieją ślicznego dzieciaka. XD
    Slash i Caroline też. Ewentualnie. XD
    Izzy niech też znajdzie jakąś śliczną artystkę i Stevie także. XD
    A Axl niech umrze. Niech zginie w maszynce od niszczenia papieru, o. XD
    No suicide się rozkręca, niefajnie.
    Na koniec chcę tylko dodać, że jesteś cudowna, uwielbiam Twoje opowiadanie, dziękuję Ci i czekam na nowy! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Duff'a i Emmy to się zgodzę, serio powinni być razem, a Duff jest za bardzo pizdowaty( za mało Duff'a w Duff'ie). A Axl'a to zostaw(ale z Emmy niech on nie będzie)

      Usuń
    2. To jest idealnie ujęte "za mało Duff'a w Duff'ie", dokładnie! Polać tej zajebistej personie. XD No dobra, niech sobie żyje cwaniaczek. Samotnie.

      Usuń
  8. Sory bardzo ale ja się nie zgadzam !!! Z czym się nie zgadzam ? A po pierwsze nie zgadzam się, że ten rozdział nic nie wnosi- przecież zagłebiamy się w relacje Slash-Caroline no i wątek nauki tańca...a wgl odwołując się do wypowiedzi powyżej- weźcie mu odpuśćcie !!! Tak, ja też nie lubie tej rudej małpy i uważam, że to jak się zachował można opisać tylko niecezurowalnymi słowami ale przecież każdy człowiek ma prawo popełniać błędy !!! Najgorsze u niego było to,że nie widział powagi tej sytuacji no i HALO-ON CHCE SIĘ ZMIENIĆ...może warto mu dać szanse ?
    Choć uważam, że Emmy kiss Duff byłoby całkiem ciekawe ^·^
    Kolejną sprawą jest to, że JAK ONI MOGLI BYĆ TAK GŁUPI !!! Serio nikt nie wpadł na ten pomysł ? Przecież to takie oczywiste...XD
    No i Slasch...mój kochany...się jąka ...to takie ,,Ooooo❤"...NEVERMIND moich przemyśleń...I ❤ CAROLASCH
    Jak zwykle czekam na następny rozdzialik :*
    ~NieszczęśliwieZakochana

    OdpowiedzUsuń
  9. Emmy bedzie go uczyć tańczyc? Zajebiście( dirty dancing z Axlem, haha)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział. A rudy ma zostać, związki z niegrzecznymi chłopcami są strasznie fajne i ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  11. To ja Sb ładnie czytam i od razu na bieżąco komentuję. Rose jakiś taki nerwowy widzę. Za mało was! Za mało! xD easy peasy koleś, bo ci coś wyskoczy. No, ale ma rację. O. Nawet Slash i Izzy go poparli. No, bo raz na świecie mogę przyznać Axlowi rację. Znaj łaskę Perry’ego, Rose. Haha wszyscy zaczęli się przekrzykiwać xD Już to sobie kurwa wyobrażam. Jak babcie na targu. ‘Ja ce te japka za złoty czterdzieści!’ ‘Banany za pińset złoty!’ Kurwa, nie wiem, co ja pieprzę, ale nieważne xD Nie słuchaj.

    ‘ Akcja! – Krzyknął nagle reżyser i właśnie wtedy zaczęliśmy realne nagrywanie.’ Ja to kurwa czytam i przeczytałam ‘Akcja!’ jako ‘Alicja!’ i takie trochę whut de fuck?! xD Alicja Cooper czy co teraz? A to jednak zwykłe ‘Akcja’ :c No, ale się uśmiałam xD ze swojej głupoty oczywiście. Wgl te Gunsy to takie głupie, że na ten pomysł sami nie wpadli. No, naprawdę. Mają talent. A ty, Izzy mój Mastersie, co nic mądrego nie mówisz tylko drzesz mordę? Trochę powagi, serio. Gdzie twoja wieczna asertywność, profesorze?! No, gdzie?! Ha! Duff na tym gifie ma najgłupszą minę świata xD Tak na to patrzę i what d hell is happening? Wgl to ja chcę, żebyś dała jeszcze jakąś laskę. Za mało ich w tym domeczku. Zdecydowanie. Zdecydowanie za mało. Będę Cię naciskać. Wiadomo, że będzie Caroline, ale i tak tylko 2 dziewczyny? Nie. Wgl ładny opis koncerciku. Przyjemny. Mój Tata kiedyś oglądał ich jak byli w Japonii, bo się uczył grać jak Slash, a jak Duffa zobaczył ‘Boże, ten to naćpany równo i najbardziej.’ Taka dezaprobata w tym głosie xD

    Ha! Ale suprajs! Po raz drugi w ciągu jednego rozdziału zgadzam się z Rosem :O Nie oznacza to, że będziemy przyjaciółmi, Axl! Caroline… Tiaa… Więcej nic nie mówię.

    O, niee. Żal mi już teraz Axla, że będzie musiał uczyć się tańczyć. Stary, przykro mi xD Nie dam rady nic więcej napisać, niestety. Perry poniósł klęskę. Ale było nadzwyczajnie dużo mojego mastera Izzy'ego. Ładnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Po czterech dniach, ale dotarłam! :D Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać na mój jakże arcyważny komentarz (hehehe XD), ale studia! Przez to cholerstwo jakoś mam za mało czasu na wszystko... Ale nie o mnie tu, a o Twoim rozdziale :)

    Tak więc jest... cudnie! :D Nie no kurde znowu będę monotematyczna i będę się rozpływać, ale nie umiem inaczej!
    Bardzo realistycznie napisałaś scenę, gdy wszyscy się kłócą, a Emmy tak cicho mówi "przecież nie trzeba za nic płacić".. Tak zabawnie to sobie wyobraziłam ^^
    Czemu nikt nie lubi Caroline? Halo, przecież to całkiem fajna dziewczyna... Nie no co ja gadam, przecież ja też jej nie lubię, wydaje mi się jakaś taka przesłodzona.
    Nie pamiętam już, co jeszcze chciałam napisać, ale wiedz, że jest pięknie, oby tak dalej i czekam na kolejny! :D

    A! No i Axl będzie się uczył tańczyć!!!!! i to z Eeeeemmmmmmyyyyy!!!! :D Wyczuwam (a tam wyczuwam, ja to wiem), że będzie się działo, oj będzie się działo :DDDDD

    Trzymaj się, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło matko zapomniałam o najważniejszym!
      IZZY <33
      W końcu się w czymś udziela! i Uwaga! Nawet podnosi głos! Ha!

      Teraz mój komentarz jest kompletny :D

      Usuń
  13. Rodział mi się podoba, w sumie się nic waznego nie dziej . Ale jest fajny. Emmy będzie uczyć Axl'a tańczyć? No nie pogardze xD
    Ejejeje! Niee! Emma nie moze byc z Duffem, bo sie pieprznie, bo ona dalej kocha Axla noo! I by się rozstali i nie byloby już tak pięknie... A teraz?! Teraz są jak rodzeństwo, więc nie.. Ale chyba tutaj jest więcej ludu za Emma+Duff, więc Axl jest moj haha! :D ❤
    Ktoś wyżej napisał, ze związki z niegrzecznymi chłopcami są super. Zgadzam się z tym w 100%! Polać jej! Slash i Caroline? Hm, nie wiem, hm, hm.. Jakos nie przepadałam za nią, a teraz jakos nie mam o niej zdania, ale jak Slashowi się podoba no to... Ejejeje! Tylko jak mi go zrani to ją zabije! Gołymi rękami... Grr! Mało Izziego, niech sobie chlopak znajdzie dziewczynę o artystycznej duszy, very slodkie ❤, a no i Steven, Steven, kochany pudel! Znajdź sobie wartościową dziewczynę! Bo wiesz uciekasz w dragi... A! No i mam pytanie. Kiedy znowu rozdział?, bo ja chcę już xD :*
    Takze, zyczę Ci weny
    Pozdrawiam!
    Julka :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba komentuje pierwszy raz coś u Ciebie, ale nie jestem pewna... Co do rozdziału to mi się bardzo podoba nie mogłam już się doczekać aż dodasz tą drugą część :3 w ogóle muszę Ci napisać, że twój blog jest jednym z moich ulubionych bardzo mi się podoba jak piszesz i fajnym pomysłem jest to, że w rozdziałach jest muzyka i zawsze są zdjęcia. Przechodząc już do rozdziału chyba najbardziej lubię perspektywę Axla i Emmy, bo najbardziej lubię Axla więc wszystko jasne xd Ogólnie pomysł z kręceniem teledysku był bardzo dobry, tak ich kłótnia i pomysłowa Emmy która wszystko uratowała <3 ale najbardziej podobała mi się już samiutka końcówka i oby Emmy uczyła Axla tańczyć :33 trochę nie ogarnięty ten komentarz mi wyszedł, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz i czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne. Miło się czyta i jest naprawdę wciągające :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały rozdział! Czekałam na niego i jak zwykle się nie zawiodłam ;) Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział jak zwykle super, ale wróci kiedyś Lily? Czy z nią koniec?

    OdpowiedzUsuń

Proszę, jeśli czytasz, napisz komentarz. Nie musi być długi i piękny. Ważne, żeby był. Chcę jedynie wiedzieć, czy rozdział Ci się podobał, a jeśli nie, to dlaczego. Taka wiadomość od Ciebie daje mi nie tylko ogromną motywację do dalszego pisania, ale również informację, co i w jaki sposób powinnam w swojej twórczości poprawić. Każdy komentarz się liczy. Dziękuję.