niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 13: Wszystko już skończone.


Przekręciłam się na drugi bok i, ku mojemu zdziwieniu, poczułam pod swoją ręką coś, co absolutnie nie przypominało łóżka. Powoli otworzyłam oczy i pierwsze, co zobaczyłam, to rude włosy. Kurwa mać.
Nerwowo podniosłam się do góry i zaczęłam rozglądać się dookoła, żeby pojąć, co się działo. Siedziałam na materacu w jakimś niedużym pokoju, a obok mnie leżał Axl. Kompletnie nagi. Wtedy spojrzałam na siebie i zorientowałam się, że ja również nie miałam na sobie ubrań. Nie... to nie mogło być to, o czym myślałam...
Co się wczoraj wydarzyło? W ogóle nie mogłam sobie przypomnieć, jakim cudem tu trafiłam. Ostatnie, co pamiętałam, to że siedziałam w jakimś klubie z Gunsami i piłam drinka. Kurwa, musiałam się schlać... Ale żeby aż tak? Żeby nic nie pamiętać? I w dodatku chyba przespałam się z Axlem. Przecież to nie tak miało być. To nie miało zajść aż tak daleko. Cholera, ja się spiłam, a on najwyraźniej to wykorzystał. Jak mógł mi to zrobić? A ja, głupia, łudziłam się, że był inny. Po prostu nie mogłam w to uwierzyć.
 Zaraz jednak pomyślałam o czymś jeszcze - jeśli przez całą noc byłam tutaj, to musiało znaczyć, że... Kurwa. Zawaliłam zmianę w pracy. Byłam już po prostu martwa.
Nie zastanawiając się dłużej, wstałam i w pośpiechu zaczęłam wkładać na siebie ciuchy, które szczęśliwie leżały tuż obok materaca. Było mi słabo, czułam, jak z nerwów moje serce wybijało przyśpieszony rytm, ale nie zważałam na to. Chciałam po prostu jak najszybciej opuścić to miejsce.
 Właśnie skończyłam zapinać sukienkę, kiedy usłyszałam, jak ktoś się poruszył. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam, że Axl już wcale nie spał.
- Już wychodzisz, mała? – powiedział, uśmiechając się do mnie szelmowsko, po czym sięgnął po zapalniczkę. Podpalił sobie papierosa i zaczął mi się przypatrywać. Wyglądał tak, jakby liczył na powtórkę z
tego, co prawdopodobnie działo się w nocy. Mnie jednak zupełnie nie obchodziło ani to, ani to, co do mnie powiedział.
- Dlaczego obudziłam się naga? – zapytałam, przyglądając mu się z kamiennym wyrazem twarzy.
- Skarbie, przecież kochaliśmy się ze sobą. – Uśmiechnął się z satysfakcją. – Nie pamiętasz już, jak dobrze nam było razem? To naprawdę było coś. Chyba jedna z najlepszych rzeczy, jakich w życiu doświadczyłem – mówił o tym z błogim uśmiechem na ustach, jednak chyba tylko on odbierał to w taki sposób.
- Byłam pijana i absolutnie nic nie pamiętam – odpowiedziałam lekko drżącym głosem, starałam się jednak zachować pewność siebie – a ty dobrze o tym wiedziałeś. – Patrzyłam na niego z wyrzutem w oczach. – Dlaczego to zrobiłeś?
- Co masz na myśli, Em? – powiedział to tak lekkim tonem, jakby w ogóle nie zdawał sobie sprawy z powagi całej sytuacji. 
- Co mam namyśli? Axl, zrozum, byłam pijana. Nie kontrolowałam tego, co robię... – mówiłam, próbując wywrzeć w nim poczucie winy i jednocześnie sama usprawiedliwić się przed tym, co się wydarzyło. – Dlaczego w ogóle pozwoliłeś mi się upić? Przecież ci mówiłam, że muszę być trzeźwa. Powtarzałam ci to przez cały wieczór. Dlaczego mnie nie pilnowałeś? – Mój głos z cichego i spokojnego robił się coraz bardziej nerwowy.
- Emmy, spokojnie. – Uśmiechnął się. – Nic ci się przecież nie stało, więc o co chodzi? Wszystko jest w porządku.
- Nie, właśnie nie jest w porządku. Nic nie jest w porządku. Axl, do cholery, ja miałam być trzeźwa, rozumiesz?! Przez to wszystko nie byłam nawet w pracy!
- No i co? – Wzruszył ramionami. Starał się być obojętny, ale po oczach widziałam, że też już nie był w najlepszym humorze. - Wielkie mi halo. Opuściłaś dzień w pracy. To przecież tylko jeden dzień, nie dramatyzuj tak.
- Nie dramatyzuj?! – Teraz byłam już po prostu wkurzona. - Axl, ja mogę przez ciebie stracić pracę! I co wtedy?! Przecież dobrze wiesz, że nie mam pieniędzy! Nie będę miała czym zapłacić czynszu! – Cała aż drżałam z nerwów, jak o tym myślałam. – Kurwa mać, jak mogłeś mi to zrobić?!
- Cholera, czego ty ode mnie chcesz?  – powiedział, po czym szybko założył na siebie bokserki. – Że niby wszystko przeze mnie, tak? A niby z jakiego, kurwa, powodu?! – Wstał z łóżka i stanął naprzeciwko mnie. –  No powiedz, co ja ci takiego zrobiłem?! – Po jego oczach widziałam, że już nie panował nad sobą. Znów był zły. Znów był tym samym Axlem, którego poznałam na samym początku, w klubie.
- Ty się mnie jeszcze pytasz, co zrobiłeś? Kurwa, czy to jeszcze do ciebie nie dotarło?! Axl, pojmij to! Ja wcale nie miałam zamiaru iść z tobą do łóżka! To ty tego chciałeś! Ja tego wieczoru miałam iść do pracy, miałam być trzeźwa! A ty nie dość, że mnie spiłeś, to jeszcze potem wykorzystałeś! Rozumiesz?! Bezczelnie wykorzystałeś! 
- Wykorzystałem?! Kurwa, posłuchaj, co ty w ogóle mówisz! Przecież ja ci nic nie zrobiłem! Dziewczyno, schlałaś się z własnej winy, a jak przyszliśmy do domu, to sama zaczęłaś majstrować przy moim rozporku i jęczeć, że chcesz się pieprzyć!
Cholera, czy faktycznie tak było? Nie miałam pojęcia. Absolutnie nic nie pamiętałam. Skąd mogłam wiedzieć, czy mówił prawdę? Chociaż, nawet gdyby to była prawda, to i tak w ogóle go to nie usprawiedliwiało.
- Tobie najwyraźniej bardzo to pasowało. – Zauważyłam słusznie. – Wydawało ci się, że skoro jestem pijana, to możesz ze mną zrobić, co ci się podoba?! Że nie ma już żadnych granic?! Axl, ja ci ufałam! – Do moich oczu zaczynały napływać łzy. – Rozumiesz to?! Myślałam, że ci na mnie zależy! Że coś dla ciebie znaczę!  Ale jak widać się myliłam!
- Tak, nic dla mnie nie znaczysz?! To, że wczoraj się kochaliśmy, chyba coś znaczy!
- Tak, znaczy tyle, że chciałeś mnie po prostu przelecieć! Nic więcej! –krzyczałam, a po moich policzkach ściekały łzy. – Myślałam, że jesteś inny! Że to, co było między nami, naprawdę się dla ciebie liczy! Ale jak widać jesteś taki, jak wszyscy mówią! Bezuczuciowy, zadufany w sobie egoista, dla którego ważne jest tylko to, ile panienek zaliczy! – wyrzucałam z siebie wszystko, co przyszło mi na myśl, wszystkie emocje, które kłębiły się we mnie.
- Naprawdę tak o mnie myślisz?! Cóż, skoro jestem taki beznadziejny, to co tu jeszcze robisz?!
Patrzyłam na niego przez łzy, a on tylko stał niewzruszony ze wściekłością w oczach. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak on mógł się tak zachowywać? Jak mógł być tak nieczuły? Najwyraźniej miał totalnie gdzieś
mnie, nasz związek i to, co do siebie czuliśmy. Boże, jak mogłam być taka głupia? Jak chociaż przez chwilę mogłam myśleć, że ktoś taki jak on jest w stanie kochać? Jak mogłam myśleć, że on jest wart tego wszystkiego?
– Wiesz co?! – krzyknęłam po chwili. - Nienawidzę cię! Nienawidzę! – Ledwo mogłam mówić przez ten potok łez, który się ze mnie wylewał. – Nie jesteś ani trochę wart całej tej miłości! Zniszczyłeś ją! Zniszczyłeś wszystko! Rozumiesz?! To koniec!
Miałam wrażenie, że trochę pobladł, kiedy to powiedziałam.
- Tak?! Koniec?! Dobrze! Skoro tak, to wypierdalaj! Proszę bardzo! Nie potrzebuję cię! Jest masa innych dziewczyn! Znajdę sobie lepszą od ciebie!
Nie. Koniec. Dłużej nie mogłam tego znieść - ani jego, ani jego słów. Rzuciłam mu ostatnie spojrzenie pełne wyrzutu, po czym skierowałam się do drzwi i po prostu stamtąd wyszłam.

***Perspektywa Duffa***

Wchodziłem właśnie po schodach i miałem zamiar dostać się do mojego pokoju. Nie miałem pojęcia dlaczego, ale obudziłem się na podłodze w salonie. Szczerze mówiąc, nie pamiętałem nawet, jak dotarłem do domu. Ale mniejsza o to, to w końcu nie pierwszy raz.
Byłem już w korytarzu na górze, kiedy zobaczyłem Emmy zmierzającą w moim kierunku i... Chwila, Emmy? Co ona robiła w Hell House? Byłem trochę zdziwiony, niemniej jednak ucieszyłem się na jej widok.
- Cześć, mała. – Uśmiechnąłem się do niej ciepło. – Co ty tutaj... – Nie dokończyłem jednak, bo zobaczyłem, że po jej policzkach spływały łzy.  – Emmy, co się stało? - Chciałem ją zatrzymać i przytulić, ona jednak mnie odepchnęła i minęła bez słowa. - Ej, mała, o co chodzi?.
- Zostaw mnie! – krzyknęła, zbiegając po schodach. Po chwili usłyszałem tylko trzask drzwi i już jej nie było.
Nie miałem pojęcia, co mogło się stać. Dlaczego ona płakała? Spojrzałem w drugą stronę i chyba znalazłem odpowiedzieć na to pytanie - drzwi od sypialni Axla były otwarte. No oczywiście, Rose. Mogłem się tego spodziewać.
Po chwili byłem już w środku. Zastałem Axla siedzącego na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach. W dodatku w samych bokserkach.  Miałem wielką nadzieję, że nie chodziło o to, o czym myślałem.
- Axl, do cholery jasnej, dlaczego Emmy właśnie wybiegła stąd z płaczem? – zapytałem, ale on nawet na mnie nie spojrzał. – Kurwa, co ty jej zrobiłeś?
- Odpieprz się ode mnie – tylko tyle odpowiedział.
- Nie. Chcę wiedzieć, co się stało – powiedziałem stanowczo, ten jednak nadal siedział cicho. – Odpowiesz mi, do cholery?! - Byłem zły, że tak mnie ignorował. – Co jej zrobiłeś?!
Podniósł głowę i popatrzył na mnie z prawdziwą wściekłością w oczach.
- Nie twój zajebany interes. Wypierdalaj stąd. Chcę być sam.
- Nie mój interes? Axl, ona jest moją przyjaciółką! I z tego, co pamiętam, to jeszcze wczoraj była twoją dziewczyną. Przecież ona przez ciebie płakała! W ogóle cię to nie interesuje?!
Jego oczy to raz patrzyły na mnie, to na podłogę, to znowu na mnie. Uciekał wzrokiem, jakby się czegoś bał. Z jednej strony wydawał się być niesamowicie wkurwiony, a z drugiej całkowicie bezradny. W końcu westchnął głośno i z powrotem ukrył twarz w dłoniach.

- Odpowiesz mi wreszcie?!
- Kurwa... – powiedział pod nosem. - Dobrze! – Znów podniósł wzrok na mnie. - Proszę bardzo! Tak, przeleciałem ją! To tyle! Zadowolony?!
- Kurwa, wiedziałem. Axl, cholera, dlaczego jej to zrobiłeś?! Przecież dobrze wiedziałeś, że ona tego nie chce! Że to dla niej za wcześnie! Czy to cię w ogóle nie obchodziło?! Nie obchodziło cię to, co ona czuje?! – krzyczałem, jednak Rose siedział cicho ze spojrzeniem skierowanym ku podłodze. – Kurwa, ona musiała być pijana... – powiedziałem sam do siebie. – A ty to tak po prostu wykorzystałeś?! Ja pierdolę, jak można być takim egoistą?!
 - Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć. To sprawa pomiędzy mną i Emmy. Ty nie masz nic do tego – odparł przez zaciśnięte zęby, patrząc na mnie morderczym wzrokiem.
- Ja pierdolę... – westchnąłem, kompletnie olewając to, co do mnie mówił. Spuściłem wzrok w dół i zasłoniłem oczy ręką. Musiałem chwilę ochłonąć, bo aż mną nosiło ze złości. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć. Jak on mógł jej to zrobić? Rozumiem, to Axl, ale myślałem, że ma chociaż jakieś granice przyzwoitości. Jak widać, jednak niestety nie i ktoś musiał odczuć to na własnej skórze. Ale dlaczego Emmy, czemu akurat ona? Jak sobie myślałem, że ona teraz wracała do domu zupełnie zapłakana i podłamana, to aż miałem ochotę wpierdolić temu kutasowi.
Nagle jednak do głowy wpadła mi jeszcze jedna rzecz.
- Axl, wyjąłeś przed, prawda? –zapytałem po chwili. On jednak nie odpowiedział, tylko popatrzył na mnie nerwowym wzrokiem, po czym z powrotem wbił go w podłogę. Dobrze wiedziałem, co to oznaczało.
- Nie. Kurwa, nie! Ja pierdolę, Axl! Czy ty w ogóle wiesz, co ty, kurwa, zrobiłeś?! Przecież ona się załamie, jeśli będzie w ciąży! – Oddychałem tak ciężko, jakbym miał kule w płucach. – Człowieku, ona może mieć przez ciebie totalnie zmarnowane życie! – wydzierałem się najgłośniej jak umiałem, miałem jednak wrażenie, że do niego to wszystko w ogóle nie docierało. – Rozumiesz, co ja mówię?!
Powoli podniósł głowę i spojrzał na mnie tak, jakby zaraz miał mi wydrapać oczy.
- Wypierdalaj – tylko tyle usłyszałem.

***Perspektywa Axla***

McKagan w końcu zostawił mnie w spokoju i nareszcie zostałem sam. Sam ze sobą. I z moimi myślami, które mnie zadręczały.
Wszystko to, cała ta sytuacja... to było po prostu nie do pojęcia. Jak to możliwe? Jak to możliwe, że wszystko się tak potoczyło? Nie tak to planowałem, do cholery. Wszystko miało się skończyć inaczej. Ja tylko chciałem mieć pewność, że coś dla niej znaczę. Chciałem jej pokazać, że ją kocham. Miało być dobrze, mieliśmy być ze sobą szczęśliwi. Przecież przez tak długi czas się starałem, tak strasznie próbowałem być inny. I w jednej, krótkiej chwili to wszystko się spieprzyło. A może to ja to spieprzyłem? I jeszcze ta cholerna pigułka... Czułem się po prostu jak gówno. Tak strasznie beznadziejny. 


                Albo może jednak nie? Przecież ja nic nie zrobiłem. Nie zaciągnąłem jej do łóżka. Przecież ona sama tego chciała. Więc dlaczego tak na to wszystko zareagowała? Dlaczego nie była szczęśliwa, że jesteśmy razem? Jak w ogóle mogła to wszystko powiedzieć? Jak mogła powiedzieć, że nic dla mnie nie znaczy? Że nie obchodzi mnie to wszystko? Dlaczego ja powiedziałem, że jej nie potrzebuję? Jak to możliwe? Cholera, może to wszystko nie miało jednak żadnego znaczenia. Może cała ta „miłość” to było jedno, wielkie kłamstwo. A może to ja nie rozumiałem tego słowa.  Boże, co było ze mną nie tak? Czy ja naprawdę byłem takim egoistą, jak wszyscy mówili? Cholera, ale dlaczego? Chyba jednak po prostu nie potrafiłem kochać. Ta cała miłość... to wszystko było do dupy. Może po prostu powinienem dać sobie z tym spokój. I tak wszystko już skończone.
 _________________________________________________________________________________
          Obiecałam, że będzie w niedzielę, to jest. Spodziewam się, że chcecie mnie teraz zabić za to, co się wydarzyło w tym rozdziale i za to, że jest taki krótki. Przepraszam, ale nie mogłam tu już napisać nic więcej. Początkowo chciałam jeszcze dodać na końcu przemyślenia Emmy, ale ich i tak będzie tyle w kolejnych rozdziałach, że to nie miałoby żadnego sensu.
          Ogólnie to i tak mi się ten rozdział nie podoba i jest chujowy. Starlight, tym razem możesz mnie zjechać, masz za co.
          Przepraszam, jeżeli są jakieś błędy. Staram się dokładnie sprawdzać cały tekst i je wyłapywać, ale czasami po prostu czegoś nie zauważę. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
          Pozdrawiam serdecznie. :*

8 komentarzy:

  1. Stać mnie tylko na jedno słowo: JA PIERDOLĘ...
    Bardzo podoba mi się ten obrót sytuacji, ale nie czuję się z tego powodu załamana, bo i tak wiem, że do siebie wrócą. Muszą wrócić ^^
    Axl to taki porządny kawał chuja! Biedna Emmy. Normalnie wpierdoliłabym mu razem z McKaganem! XD
    W ogóle jedyne co mnie zasmuciło w tym rozdziale, to fakt, że nie było tam Slasha ;-;
    Ale i tak jest zajebisty. Ja tam żadnych błędów nie zauważyłam...
    Ps. I Love You ♥

    Your, Melanie Rose...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Axl.... jaki z ciebie chuj... Jak on tak może. Myśli tylko o sobie. No tak, przecież to Rose.
    Choć z drugiej strony trochę go rozumiem. Może i mam jakieś 0,01% z jego pierdolniętego charakteru i wiem jak mógł się teraz czuć. Na zewnątrz chłód, zero uczuć, a w środku burza i totalna załamka. Ale to nie zmienia faktu, że zachował się podle.
    Duff za to taki opiekuńczy. Fajnie, że broni biednej Emmy. Widać, że na prawdę mu na niej zależy.
    Mam nadzieję, że niebawem "Państwo Rose" się pogodzi. ;)
    Rozdział może i nie jest jakiś mega długi, ale i tak jest zajebisty. Błędy? Hmm.. nie zauważyłam błędów, ponieważ nie zwracam na nie uwagi i myślę, że nie są najważniejsze.
    Życzę weny. ;*
    Ps. Nominowałam Cię do tej śmiesznej Libster Award http://welcome-to-the.blogspot.com/2014/05/libster-award-1.html.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zjebać Cię? Hmm... Nie kochana, nie mam za co. Znowu! Ja nie wiem kurwa, jak Ty to robisz, że wszystko co napiszesz jest tak zajebiste, że tylko siedzę i pochłaniam wszystko jak najlepszą książkę! Chociaż w sumie wiem jak to nazwać: talent! :* <3
    A co do rozdziału to ja tam się cieszę, że się pochrzaniło, bo lubię jak coś się dzieję, a nie, że jest milutko i zajebiście przez cały czas ;)
    Ale na miejscu Emmy też bym sie wkurzyła na Axla. W końcu zaufała mu całkowicie, a on to tak perfidnie wykorzystał... i jeszcze się nie zabezpieczył, no co za idiota!
    A to, że Emmy była pijana i nie wiedziała, co robi zupełnie go nie usprawiedliwia! Mógł ją powstrzymać, cokolwiek.
    Podsumowując bardzo mi się podoba, że nie jest słodko :D Tylko dwie małe prośby (które i tak możesz olać, to w końcu Twój blog :P):
    1) niech Emmy nie będzie w ciąży, bo to jest w każdym opowiadaniu :D
    2) niech się dość szybko pogodzą :D
    Ale marudzę :D dobra, kończę już, i nie zwracaj na to uwagi tam, rób jak chcesz :D
    :* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Supeeer :D Bardzo fajny rozdział, ale faktycznie trochę za krótki ;) Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie. Teraz to już nie mam zupełnie pojęcia co tam wymyślisz w kolejnym. :D

    Muszę się wytłumaczyć z tego, że piszę dopiero teraz. Nie miałam wcześniej czasu, bo po pierwsze wypadła mi trzydniowa wycieczka, no i poprawiam oceny, bo jak to mówi moja nauczycielka: obudziłam się pod koniec roku. XD Ale już nadrabiam wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    Przeczytałam całe Twoje opowiadanie z zapartym tchem i jestem pod niemałym wrażeniem ;).
    Bardzo mi się podoba sposób w jaki piszesz.
    Fajnie wykreowałaś postać Duffa. Jest taki opiekuńczy i troskliwy ;).
    Samego Axla tutaj lubię, ale w tym rozdziale mnie wnerwił. Jak można się tak zachować?
    Czekam na następny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń

Proszę, jeśli czytasz, napisz komentarz. Nie musi być długi i piękny. Ważne, żeby był. Chcę jedynie wiedzieć, czy rozdział Ci się podobał, a jeśli nie, to dlaczego. Taka wiadomość od Ciebie daje mi nie tylko ogromną motywację do dalszego pisania, ale również informację, co i w jaki sposób powinnam w swojej twórczości poprawić. Każdy komentarz się liczy. Dziękuję.