Przekręciłam
się na drugi bok i, ku mojemu zdziwieniu, poczułam pod swoją ręką coś, co
absolutnie nie przypominało łóżka. Powoli otworzyłam oczy i pierwsze, co
zobaczyłam, to rude włosy. Kurwa mać.
Nerwowo
podniosłam się do góry i zaczęłam rozglądać się dookoła, żeby pojąć, co się działo.
Siedziałam na materacu w jakimś niedużym pokoju, a obok mnie leżał Axl.
Kompletnie nagi. Wtedy spojrzałam na siebie i zorientowałam się, że ja również
nie miałam na sobie ubrań. Nie... to nie mogło być to, o czym myślałam...
Co się wczoraj
wydarzyło? W ogóle nie mogłam sobie przypomnieć, jakim cudem tu trafiłam.
Ostatnie, co pamiętałam, to że siedziałam w jakimś klubie z Gunsami i piłam
drinka. Kurwa, musiałam się schlać... Ale żeby aż tak? Żeby nic nie pamiętać? I
w dodatku chyba przespałam się z Axlem. Przecież to nie tak miało być. To nie
miało zajść aż tak daleko. Cholera, ja się spiłam, a on najwyraźniej to
wykorzystał. Jak mógł mi to zrobić? A ja, głupia, łudziłam się, że był inny. Po
prostu nie mogłam w to uwierzyć.
Zaraz jednak pomyślałam o czymś jeszcze - jeśli
przez całą noc byłam tutaj, to musiało znaczyć, że... Kurwa. Zawaliłam zmianę w
pracy. Byłam już po prostu martwa.
Nie
zastanawiając się dłużej, wstałam i w pośpiechu zaczęłam wkładać na siebie
ciuchy, które szczęśliwie leżały tuż obok materaca. Było mi słabo, czułam, jak
z nerwów moje serce wybijało przyśpieszony rytm, ale nie zważałam na to. Chciałam
po prostu jak najszybciej opuścić to miejsce.
Właśnie skończyłam zapinać sukienkę, kiedy usłyszałam,
jak ktoś się poruszył. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam, że Axl już wcale nie
spał.
- Już
wychodzisz, mała? – powiedział, uśmiechając się do mnie szelmowsko, po czym
sięgnął po zapalniczkę. Podpalił sobie papierosa i zaczął mi się przypatrywać.
Wyglądał tak, jakby liczył na powtórkę z
tego, co prawdopodobnie działo się w
nocy. Mnie jednak zupełnie nie obchodziło ani to, ani to, co do mnie
powiedział.
- Dlaczego
obudziłam się naga? – zapytałam, przyglądając mu się z kamiennym wyrazem
twarzy.
- Skarbie, przecież
kochaliśmy się ze sobą. – Uśmiechnął się z satysfakcją. – Nie pamiętasz już,
jak dobrze nam było razem? To naprawdę było coś. Chyba jedna z najlepszych rzeczy,
jakich w życiu doświadczyłem – mówił o tym z błogim uśmiechem na ustach, jednak
chyba tylko on odbierał to w taki sposób.
- Byłam pijana
i absolutnie nic nie pamiętam – odpowiedziałam lekko drżącym głosem, starałam
się jednak zachować pewność siebie – a ty dobrze o tym wiedziałeś. – Patrzyłam
na niego z wyrzutem w oczach. – Dlaczego to zrobiłeś?
- Co masz na
myśli, Em? – powiedział to tak lekkim tonem, jakby w ogóle nie zdawał sobie
sprawy z powagi całej sytuacji.
- Co mam
namyśli? Axl, zrozum, byłam pijana. Nie kontrolowałam tego, co robię... – mówiłam,
próbując wywrzeć w nim poczucie winy i jednocześnie sama usprawiedliwić się
przed tym, co się wydarzyło. – Dlaczego w ogóle pozwoliłeś mi się upić?
Przecież ci mówiłam, że muszę być trzeźwa. Powtarzałam ci to przez cały
wieczór. Dlaczego mnie nie pilnowałeś? – Mój głos z cichego i spokojnego robił
się coraz bardziej nerwowy.
- Emmy,
spokojnie. – Uśmiechnął się. – Nic ci się przecież nie stało, więc o co chodzi?
Wszystko jest w porządku.
- Nie, właśnie
nie jest w porządku. Nic nie jest w porządku. Axl, do cholery, ja miałam być
trzeźwa, rozumiesz?! Przez to wszystko nie byłam nawet w pracy!
- No i co? –
Wzruszył ramionami. Starał się być obojętny, ale po oczach widziałam, że też
już nie był w najlepszym humorze. - Wielkie mi halo. Opuściłaś dzień w pracy.
To przecież tylko jeden dzień, nie dramatyzuj tak.
- Nie
dramatyzuj?! – Teraz byłam już po prostu wkurzona. - Axl, ja mogę przez ciebie
stracić pracę! I co wtedy?! Przecież dobrze wiesz, że nie mam pieniędzy! Nie
będę miała czym zapłacić czynszu! – Cała aż drżałam z nerwów, jak o tym
myślałam. – Kurwa mać, jak mogłeś mi to zrobić?!
- Cholera,
czego ty ode mnie chcesz? – powiedział,
po czym szybko założył na siebie bokserki. – Że niby wszystko przeze mnie, tak?
A niby z jakiego, kurwa, powodu?! – Wstał z łóżka i stanął naprzeciwko mnie. – No powiedz, co ja ci takiego zrobiłem?! – Po
jego oczach widziałam, że już nie panował nad sobą. Znów był zły. Znów był tym
samym Axlem, którego poznałam na samym początku, w klubie.
- Ty się mnie jeszcze
pytasz, co zrobiłeś? Kurwa, czy to jeszcze do ciebie nie dotarło?! Axl, pojmij
to! Ja wcale nie miałam zamiaru iść z tobą do łóżka! To ty tego chciałeś! Ja
tego wieczoru miałam iść do pracy, miałam być trzeźwa! A ty nie dość, że mnie
spiłeś, to jeszcze potem wykorzystałeś! Rozumiesz?! Bezczelnie
wykorzystałeś!
-
Wykorzystałem?! Kurwa, posłuchaj, co ty w ogóle mówisz! Przecież ja ci nic nie
zrobiłem! Dziewczyno, schlałaś się z własnej winy, a jak przyszliśmy do domu,
to sama zaczęłaś majstrować przy moim rozporku i jęczeć, że chcesz się
pieprzyć!
Cholera, czy faktycznie
tak było? Nie miałam pojęcia. Absolutnie nic nie pamiętałam. Skąd mogłam
wiedzieć, czy mówił prawdę? Chociaż, nawet gdyby to była prawda, to i tak w
ogóle go to nie usprawiedliwiało.
- Tobie
najwyraźniej bardzo to pasowało. – Zauważyłam słusznie. – Wydawało ci się, że
skoro jestem pijana, to możesz ze mną zrobić, co ci się podoba?! Że nie ma już
żadnych granic?! Axl, ja ci ufałam! – Do moich oczu zaczynały napływać łzy. –
Rozumiesz to?! Myślałam, że ci na mnie zależy! Że coś dla ciebie znaczę! Ale jak widać się myliłam!
- Tak, nic dla
mnie nie znaczysz?! To, że wczoraj się kochaliśmy, chyba coś znaczy!
- Tak, znaczy
tyle, że chciałeś mnie po prostu przelecieć! Nic więcej! –krzyczałam, a po
moich policzkach ściekały łzy. – Myślałam, że jesteś inny! Że to, co było
między nami, naprawdę się dla ciebie liczy! Ale jak widać jesteś taki, jak
wszyscy mówią! Bezuczuciowy, zadufany w sobie egoista, dla którego ważne jest
tylko to, ile panienek zaliczy! – wyrzucałam z siebie wszystko, co przyszło mi
na myśl, wszystkie emocje, które kłębiły się we mnie.
Patrzyłam na
niego przez łzy, a on tylko stał niewzruszony ze wściekłością w oczach. Nie
mogłam w to uwierzyć. Jak on mógł się tak zachowywać? Jak mógł być tak nieczuły?
Najwyraźniej miał totalnie gdzieś
mnie, nasz związek i to, co do siebie
czuliśmy. Boże, jak mogłam być taka głupia? Jak chociaż przez chwilę mogłam
myśleć, że ktoś taki jak on jest w stanie kochać? Jak mogłam myśleć, że on jest
wart tego wszystkiego?
– Wiesz co?! –
krzyknęłam po chwili. - Nienawidzę cię! Nienawidzę! – Ledwo mogłam mówić przez
ten potok łez, który się ze mnie wylewał. – Nie jesteś ani trochę wart całej
tej miłości! Zniszczyłeś ją! Zniszczyłeś wszystko! Rozumiesz?! To koniec!
Miałam wrażenie,
że trochę pobladł, kiedy to powiedziałam.
- Tak?!
Koniec?! Dobrze! Skoro tak, to wypierdalaj! Proszę bardzo! Nie potrzebuję cię!
Jest masa innych dziewczyn! Znajdę sobie lepszą od ciebie!
Nie. Koniec.
Dłużej nie mogłam tego znieść - ani jego, ani jego słów. Rzuciłam mu ostatnie
spojrzenie pełne wyrzutu, po czym skierowałam się do drzwi i po prostu stamtąd
wyszłam.
***Perspektywa
Duffa***
Wchodziłem
właśnie po schodach i miałem zamiar dostać się do mojego pokoju. Nie miałem
pojęcia dlaczego, ale obudziłem się na podłodze w salonie. Szczerze mówiąc, nie
pamiętałem nawet, jak dotarłem do domu. Ale mniejsza o to, to w końcu nie
pierwszy raz.
Byłem już w
korytarzu na górze, kiedy zobaczyłem Emmy zmierzającą w moim kierunku i... Chwila,
Emmy? Co ona robiła w Hell House? Byłem trochę zdziwiony, niemniej jednak
ucieszyłem się na jej widok.
- Cześć, mała.
– Uśmiechnąłem się do niej ciepło. – Co ty tutaj... – Nie dokończyłem jednak,
bo zobaczyłem, że po jej policzkach spływały łzy. – Emmy, co się stało? - Chciałem ją zatrzymać
i przytulić, ona jednak mnie odepchnęła i minęła bez słowa. - Ej, mała, o co
chodzi?.
- Zostaw mnie!
– krzyknęła, zbiegając po schodach. Po chwili usłyszałem tylko trzask drzwi i
już jej nie było.
Nie miałem
pojęcia, co mogło się stać. Dlaczego ona płakała? Spojrzałem w drugą stronę i chyba
znalazłem odpowiedzieć na to pytanie - drzwi od sypialni Axla były otwarte. No
oczywiście, Rose. Mogłem się tego spodziewać.
Po chwili
byłem już w środku. Zastałem Axla siedzącego na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach.
W dodatku w samych bokserkach. Miałem
wielką nadzieję, że nie chodziło o to, o czym myślałem.
- Axl, do
cholery jasnej, dlaczego Emmy właśnie wybiegła stąd z płaczem? – zapytałem, ale
on nawet na mnie nie spojrzał. – Kurwa, co ty jej zrobiłeś?
- Odpieprz się
ode mnie – tylko tyle odpowiedział.
- Nie. Chcę
wiedzieć, co się stało – powiedziałem stanowczo, ten jednak nadal siedział
cicho. – Odpowiesz mi, do cholery?! - Byłem zły, że tak mnie ignorował. – Co
jej zrobiłeś?!
Podniósł głowę
i popatrzył na mnie z prawdziwą wściekłością w oczach.
- Nie twój
zajebany interes. Wypierdalaj stąd. Chcę być sam.
- Nie mój
interes? Axl, ona jest moją przyjaciółką! I z tego, co pamiętam, to jeszcze
wczoraj była twoją dziewczyną. Przecież ona przez ciebie płakała! W ogóle cię
to nie interesuje?!
Jego oczy to
raz patrzyły na mnie, to na podłogę, to znowu na mnie. Uciekał wzrokiem, jakby
się czegoś bał. Z jednej strony wydawał się być niesamowicie wkurwiony, a z
drugiej całkowicie bezradny. W końcu westchnął głośno i z powrotem ukrył twarz
w dłoniach.
- Odpowiesz mi
wreszcie?!
- Kurwa... –
powiedział pod nosem. - Dobrze! – Znów podniósł wzrok na mnie. - Proszę bardzo!
Tak, przeleciałem ją! To tyle! Zadowolony?!
- Kurwa, wiedziałem.
Axl, cholera, dlaczego jej to zrobiłeś?! Przecież dobrze wiedziałeś, że ona
tego nie chce! Że to dla niej za wcześnie! Czy to cię w ogóle nie obchodziło?!
Nie obchodziło cię to, co ona czuje?! – krzyczałem, jednak Rose siedział cicho
ze spojrzeniem skierowanym ku podłodze. – Kurwa, ona musiała być pijana... – powiedziałem
sam do siebie. – A ty to tak po prostu wykorzystałeś?! Ja pierdolę, jak można
być takim egoistą?!
- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć. To
sprawa pomiędzy mną i Emmy. Ty nie masz nic do tego – odparł przez zaciśnięte
zęby, patrząc na mnie morderczym wzrokiem.
- Ja
pierdolę... – westchnąłem, kompletnie olewając to, co do mnie mówił. Spuściłem
wzrok w dół i zasłoniłem oczy ręką. Musiałem chwilę ochłonąć, bo aż mną nosiło
ze złości. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć. Jak on mógł jej to zrobić?
Rozumiem, to Axl, ale myślałem, że ma chociaż jakieś granice przyzwoitości. Jak
widać, jednak niestety nie i ktoś musiał odczuć to na własnej skórze. Ale
dlaczego Emmy, czemu akurat ona? Jak sobie myślałem, że ona teraz wracała do
domu zupełnie zapłakana i podłamana, to aż miałem ochotę wpierdolić temu
kutasowi.
Nagle jednak
do głowy wpadła mi jeszcze jedna rzecz.
- Axl, wyjąłeś
przed, prawda? –zapytałem po chwili. On jednak nie odpowiedział, tylko
popatrzył na mnie nerwowym wzrokiem, po czym z powrotem wbił go w podłogę.
Dobrze wiedziałem, co to oznaczało.
- Nie. Kurwa,
nie! Ja pierdolę, Axl! Czy ty w ogóle wiesz, co ty, kurwa, zrobiłeś?! Przecież
ona się załamie, jeśli będzie w ciąży! – Oddychałem tak ciężko, jakbym miał
kule w płucach. – Człowieku, ona może mieć przez ciebie totalnie zmarnowane
życie! – wydzierałem się najgłośniej jak umiałem, miałem jednak wrażenie, że do
niego to wszystko w ogóle nie docierało. – Rozumiesz, co ja mówię?!
Powoli
podniósł głowę i spojrzał na mnie tak, jakby zaraz miał mi wydrapać oczy.
- Wypierdalaj –
tylko tyle usłyszałem.
***Perspektywa
Axla***
McKagan w
końcu zostawił mnie w spokoju i nareszcie zostałem sam. Sam ze sobą. I z moimi
myślami, które mnie zadręczały.
Wszystko to,
cała ta sytuacja... to było po prostu nie do pojęcia. Jak to możliwe? Jak to
możliwe, że wszystko się tak potoczyło? Nie tak to planowałem, do cholery.
Wszystko miało się skończyć inaczej. Ja tylko chciałem mieć pewność, że coś dla
niej znaczę. Chciałem jej pokazać, że ją kocham. Miało być dobrze, mieliśmy być
ze sobą szczęśliwi. Przecież przez tak długi czas się starałem, tak strasznie
próbowałem być inny. I w jednej, krótkiej chwili to wszystko się spieprzyło. A
może to ja to spieprzyłem? I jeszcze ta cholerna pigułka... Czułem się po
prostu jak gówno. Tak strasznie beznadziejny.
Albo
może jednak nie? Przecież ja nic nie zrobiłem. Nie zaciągnąłem jej do łóżka.
Przecież ona sama tego chciała. Więc dlaczego tak na to wszystko zareagowała?
Dlaczego nie była szczęśliwa, że jesteśmy razem? Jak w ogóle mogła to wszystko
powiedzieć? Jak mogła powiedzieć, że nic dla mnie nie znaczy? Że nie obchodzi
mnie to wszystko? Dlaczego ja powiedziałem, że jej nie potrzebuję? Jak to
możliwe? Cholera, może to wszystko nie miało jednak żadnego znaczenia. Może
cała ta „miłość” to było jedno, wielkie kłamstwo. A może to ja nie rozumiałem
tego słowa. Boże, co było ze mną nie
tak? Czy ja naprawdę byłem takim egoistą, jak wszyscy mówili? Cholera, ale dlaczego?
Chyba jednak po prostu nie potrafiłem kochać. Ta cała miłość... to wszystko było
do dupy. Może po prostu powinienem dać sobie z tym spokój. I tak wszystko już
skończone.
Obiecałam, że będzie w niedzielę, to jest. Spodziewam się, że chcecie mnie teraz zabić za to, co się wydarzyło w tym rozdziale i za to, że jest taki krótki. Przepraszam, ale nie mogłam tu już napisać nic więcej. Początkowo chciałam jeszcze dodać na końcu przemyślenia Emmy, ale ich i tak będzie tyle w kolejnych rozdziałach, że to nie miałoby żadnego sensu.
Ogólnie to i tak mi się ten rozdział nie podoba i jest chujowy. Starlight, tym razem możesz mnie zjechać, masz za co.
Przepraszam, jeżeli są jakieś błędy. Staram się dokładnie sprawdzać cały tekst i je wyłapywać, ale czasami po prostu czegoś nie zauważę. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Pozdrawiam serdecznie. :*
Stać mnie tylko na jedno słowo: JA PIERDOLĘ...
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten obrót sytuacji, ale nie czuję się z tego powodu załamana, bo i tak wiem, że do siebie wrócą. Muszą wrócić ^^
Axl to taki porządny kawał chuja! Biedna Emmy. Normalnie wpierdoliłabym mu razem z McKaganem! XD
W ogóle jedyne co mnie zasmuciło w tym rozdziale, to fakt, że nie było tam Slasha ;-;
Ale i tak jest zajebisty. Ja tam żadnych błędów nie zauważyłam...
Ps. I Love You ♥
Your, Melanie Rose...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAxl.... jaki z ciebie chuj... Jak on tak może. Myśli tylko o sobie. No tak, przecież to Rose.
OdpowiedzUsuńChoć z drugiej strony trochę go rozumiem. Może i mam jakieś 0,01% z jego pierdolniętego charakteru i wiem jak mógł się teraz czuć. Na zewnątrz chłód, zero uczuć, a w środku burza i totalna załamka. Ale to nie zmienia faktu, że zachował się podle.
Duff za to taki opiekuńczy. Fajnie, że broni biednej Emmy. Widać, że na prawdę mu na niej zależy.
Mam nadzieję, że niebawem "Państwo Rose" się pogodzi. ;)
Rozdział może i nie jest jakiś mega długi, ale i tak jest zajebisty. Błędy? Hmm.. nie zauważyłam błędów, ponieważ nie zwracam na nie uwagi i myślę, że nie są najważniejsze.
Życzę weny. ;*
Ps. Nominowałam Cię do tej śmiesznej Libster Award http://welcome-to-the.blogspot.com/2014/05/libster-award-1.html.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZjebać Cię? Hmm... Nie kochana, nie mam za co. Znowu! Ja nie wiem kurwa, jak Ty to robisz, że wszystko co napiszesz jest tak zajebiste, że tylko siedzę i pochłaniam wszystko jak najlepszą książkę! Chociaż w sumie wiem jak to nazwać: talent! :* <3
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to ja tam się cieszę, że się pochrzaniło, bo lubię jak coś się dzieję, a nie, że jest milutko i zajebiście przez cały czas ;)
Ale na miejscu Emmy też bym sie wkurzyła na Axla. W końcu zaufała mu całkowicie, a on to tak perfidnie wykorzystał... i jeszcze się nie zabezpieczył, no co za idiota!
A to, że Emmy była pijana i nie wiedziała, co robi zupełnie go nie usprawiedliwia! Mógł ją powstrzymać, cokolwiek.
Podsumowując bardzo mi się podoba, że nie jest słodko :D Tylko dwie małe prośby (które i tak możesz olać, to w końcu Twój blog :P):
1) niech Emmy nie będzie w ciąży, bo to jest w każdym opowiadaniu :D
2) niech się dość szybko pogodzą :D
Ale marudzę :D dobra, kończę już, i nie zwracaj na to uwagi tam, rób jak chcesz :D
:* <3
Supeeer :D Bardzo fajny rozdział, ale faktycznie trochę za krótki ;) Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie. Teraz to już nie mam zupełnie pojęcia co tam wymyślisz w kolejnym. :D
OdpowiedzUsuńMuszę się wytłumaczyć z tego, że piszę dopiero teraz. Nie miałam wcześniej czasu, bo po pierwsze wypadła mi trzydniowa wycieczka, no i poprawiam oceny, bo jak to mówi moja nauczycielka: obudziłam się pod koniec roku. XD Ale już nadrabiam wszystko :D
Hej,
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całe Twoje opowiadanie z zapartym tchem i jestem pod niemałym wrażeniem ;).
Bardzo mi się podoba sposób w jaki piszesz.
Fajnie wykreowałaś postać Duffa. Jest taki opiekuńczy i troskliwy ;).
Samego Axla tutaj lubię, ale w tym rozdziale mnie wnerwił. Jak można się tak zachować?
Czekam na następny rozdział ;3