Usłyszałam
pukanie do drzwi i natychmiast poderwałam się z miejsca, żeby je otworzyć.
Kiedy tylko to zrobiłam, na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, bo
zobaczyłam oczywiście Axla. On również się uśmiechnął i, nic nie mówiąc, mocno
mnie przytulił. Tak, to było dokładnie to, czego potrzebowałam po wczorajszym
dniu pełnym wątpliwości. Teraz jednak, kiedy był tutaj, tuż obok mnie,
absolutnie niczego takiego nie doświadczałam. Byłam w stu procentach pewna
swoich, jak i jego uczuć.
- Cieszę się,
że cię widzę, mała – powiedział, kiedy wreszcie się od siebie oderwaliśmy.
Przez moment patrzył na mnie ze specyficznym pół uśmiechem na ustach, po czym
chwycił mnie za rękę. – Chodź. – Kiwnął głową w kierunku schodów.
Oboje
zeszliśmy na dół, gdzie czekała na nas pozostała czwórka Gunsów. Machinalnie
spojrzałam na Duffa. Ten, kiedy tylko mnie zobaczył, od razu się uśmiechnął,
mina jednak trochę mu zrzedła, kiedy zobaczył, że Axl trzymał mnie za rękę.
Wiedziałam, że nie był zadowolony z faktu, że jego „młodsza siostrzyczka” kręci
z kimś takim jak Rose. Postanowiłam jednak, że nie będę sobie nic robić z jego
oskarżycielskiego spojrzenia skierowanego na Rudzielca i jak gdyby nigdy nic
przywitałam się z każdym z chłopaków.

Zobaczyłam jednak, że im bliżej był McKagan,
tym bardziej Axl przysuwał mnie do siebie, normalnie, jakby był zazdrosny.
- Dobrze, że wreszcie
dzisiaj gdzieś idziemy – powiedział w pewnym momencie Saul. – Mam kurewską
ochotę się nawalić. – Odwrócił głowę lekko w naszą stronę i uśmiechnął się. –
Tylko nie zostawcie mnie w tym klubie, bo nie chcę znowu wylądować w jakimś
rowie, wracając sam do domu.
- Nie żeby
coś, ale ostatnim razem to ty wyszedłeś przed nami – odparł na to Duff na wpół
obecnym głosem, wgapiając się w chodnik.
- Tak, ale nie
zmienia to faktu, że i tak obudziłem się potem w rowie. I dodatkowo nikt mnie
nawet nie szukał – dodał mulat jakby urażonym głosem.
- A co się
mamy przejmować – powiedział Izzy. – To rutyna, i tak skończysz w rowie, i tak.
- A jeśli nie,
to chociaż na trawniku pod Hell House – dopowiedział na to Steven z zacieszem
na twarzy.
- Aczkolwiek
raz podniosłeś swoje standardy i dotarłeś aż do schodów – skomentował Duff i tym
razem on też lekko się zaśmiał.
- A
odpieprzcie się ode mnie. Zobaczymy, jak wy dzisiaj dotrzecie do domu.
Podczas kiedy
oni sobie żartowali, ja zastanawiałam się raczej, czy zdają sobie sprawę z
tego, że nie będę siedzieć z nimi przez całą noc, a już na pewno nie pójdę do
Hell House. Bałam się trochę, że będą mnie zatrzymywać, a nie było opcji –
musiałam wyjść wcześniej.
- Axl... – szepnęłam
chłopakowi na ucho – ale pamiętasz, że ja muszę iść jeszcze dzisiaj do pracy,
tak?
- Ależ
oczywiście, że tak skarbie – odpowiedział w bardzo czuły sposób. – O nic się
nie martw, ja wszystkiego dopilnuję – zapewnił z przekonującym uśmiechem na
twarzy i pocałował mnie w czoło. To uspokoiło mnie na tyle, żebym przynajmniej
na razie przestała się tym zamartwiać. I dobrze, w końcu miałam się dzisiaj
bawić.
Klub, do
którego weszliśmy, nad samym wejściem miał neonowy napis Troubadour. W środku było dość tłoczno, jednak Slash od razu
wypatrzył jeden stół pod ścianą, przy którym mogliśmy usiąść. Ja zajęłam
miejsce między Axlem a Stevenem, a z drugiej strony usiedli Izzy i Duff. Slash
natomiast od razu poleciał do baru, bo, jak twierdził, „od samego rana nie miał
Danielsa w ustach”. Stradlin w tym czasie zaczął obczajać jakąś brunetkę w
krótkiej bluzce powyżej pępka, która zgrabnie kręciła tyłkiem na parkiecie, co
jakiś czas zerkając w stronę naszego stolika i szczerząc się niemiłosiernie. Obrzuciłam
ją jedynie pobieżnym spojrzeniem i zaraz przeniosłam wzrok trochę bardziej w prawo,
na Duffa. On tylko spalał swojego papierosa i patrzył się w zapełnioną do
połowy popielniczkę stojącą na środku stołu. Przewróciłam oczami na ten widok.
Moja reakcja na jego zachowanie ograniczyła się jednak tylko do tego jednego
gestu, bo po chwili moje myśli zaprzątnęło co innego, a mianowicie miękkie usta
Rudzielca, które poczułam na sobie. Odwróciłam twarz w jego stronę i spojrzałam
w te jego zielone oczy, a następnie na uśmiech, który zawsze totalnie mnie
rozbrajał. On natomiast delikatnie przejechał dłonią po moim policzku i wsunął
mi kosmyk włosów za ucho.
Lekko się
zarumieniłam i nerwowo spojrzałam w dół. Rose, jak zwykle, kiedy to robiłam,
lekko się zaśmiał. Następnie chwycił mnie za brodę i przyciągnął do siebie tak,
że prawie stykaliśmy się ustami.
- Wróciłem – oznajmił
nagle Slash, przerywając nam nasz niedoszły pocałunek, z czego Axl był wyraźnie
niezadowolony, nic jednak nie powiedział. – Hej, wiecie, że chyba dostałem
zniżkę? A to na pewno dlatego, że jestem tak zajebiście przystojny...
- Nie, raczej
nie - odparł Izz, kiedy wreszcie przestał wgapiać się w tyłek wcześniej
wspomnianej dziewczyny. – W środy zawsze jest taniej.
- Hmm... Nie,
ja myślę, że to jednak moja uroda. Dziewczyna, która stała za ladą też była
zresztą niczego sobie...
- Slash, dawaj
wreszcie te butelki! – wydarł się na niego Rose.
- No dobrze,
dobrze, nie gorączkuj się tak. A więc - tu mam jednego Jacka. D l a m n i e –oznajmił na sam początek i odsunął
jedną butelkę od reszty. – Dla Duffy’ego oczywiście wódka, proszę bardzo. –
Blondyn, kiedy to usłyszał, jakby nagle ocknął się ze swojego transu i od razu
złapał za butelkę, by szybko ją odkręcić i pociągnąć z niej sporego łyka, nawet
nie używając do tego szklanki. – No a pozostałe Danielsy dla reszty. Nie
wiedziałem, co lubisz pić, Emmy. – Chyba spojrzał na mnie, choć trudno było
orzec przez tę burzę włosów. – Dla tego wziąłem dla ciebie... też Danielsa –
uśmiechnął się szeroko. - No bo w końcu kto nie lubi dobrego przyjaciela Jacka?
- Jasne, nie
ma problemu. Czuję się w pełni usatysfakcjonowana.
– Zaśmiałam się.

- Ej,
patrzcie, to chyba Bach, tam, w tłumie – usłyszałam nagle głos Slasha. – Baz!
Hej, Baz!
W tym momencie
niestety znowu musieliśmy przerwać, bo, jak się okazało, w stronę naszego
stolika zmierzał właśnie jakiś długowłosy blondyn w skórzanej kurtce. Starał
się chyba wyglądać męsko, aczkolwiek trzeba przyznać, że nie trudno byłoby go
pomylić z dziewczyną.
-Cześć,
skurwysyny – odezwał się, kiedy stał już obok naszego stolika. – O, widzę, że
macie dużo Danielsa – powiedział z uśmiechem, po czym wziął do ręki butelkę
Slasha i pociągnął z niej sporego łyka.
- Ej,
spierdalaj, to moje – oburzył się mulat i wyrwał mu flaszkę. – Kup sobie
własne, ja za to zapłaciłem.

- Pracujemy
teraz nad płytą – odparł mu na to dumnie Slash, szybko zapominając o swoim
Danielsie. – Mamy już nagranych sporo utworów, ale jeszcze dużo przed nami. Ogólnie
teraz prawie nic nie robimy, tylko zapierdalamy w studiu, dlatego ostatnio
jakoś tu nie bywaliśmy.
- No ale
dzisiaj w końcu przyszliście trochę zabalować – powiedział, ale ucichł po
chwili, bo jego wzrok zatrzymał się na mnie, a potem na Rudzielcu. - Co tam,
Axl? - rzucił i uśmiechnął się, ale chyba bardziej do mnie niż do niego. –
Widzę, że jak zwykle dobrze ci idzie wyrywanie lasek. Jakaś nowa czy to tylko
dziwka?
Musiałam
przyznać, że poczułam się trochę urażona, faktem, że traktował mnie tak
przedmiotowo, jednak to nie mogło się ani trochę równać ze zmieszaniem, które
zagościło na twarzy Axla. Wyglądał co najmniej, jakby był zawstydzony, a w jego
przypadku to był pewnie nieczęsty widok.
- Ja... Nie,
Baz... To nie tak... To jest...
- Emmy – dokończyłam
za niego i pomimo tego, że jeszcze przed chwilą chyba zostałam nazwana dziwką,
uśmiechnęłam się dość przyjaźnie w stronę Bacha.
- Ona jest
moją dziewczyną – dodał Axl, już bardziej pewnie, rzucając chłopakowi ostrzegawcze
spojrzenie w stylu „jeśli jeszcze raz powiesz coś takiego, to już po tobie”.
- A to w takim
razie musisz mi wybaczyć, Emmy. Od razu dodam, że oczywiście wcale nie
wyglądasz na prostytutkę, ale wolałem się po prostu upewnić, bo wiesz, że oni
często...
- Daruj już
sobie – przerwał mu Rose dość niemiłym tonem głosu.
- Może w takim
razie, żebym naprawił swój błąd, zaproszę cię do tańca. – Uśmiechnął się w moim
kierunku.
Od razu spojrzałam
na Axla. Wyraz jego twarzy zdecydowanie mówił, że był wkurzony na Bacha, jednak
żaden sposób nie skomentował jego propozycji. Ja natomiast może nie tyle miałam
ochotę na kontakt z Sebastianem, o ile skusiła mnie raczej perspektywa samego
tańca. Jeszcze raz spojrzałam na Rudzielca i, nie widząc, a tym bardziej nie
słysząc większego sprzeciwu z jego strony, wstałam z miejsca i ruszyłam z
blondynem w stronę parkietu.
Przetańczyłam
z nim dwie, może trzy piosenki. Były raczej szybkie, ale mimo to zdążyliśmy
zamienić ze sobą kilka słów i wyszło na to, że mimo tego niezbyt miłego
pierwszego wrażenia, Bach okazał się być całkiem w porządku facetem, a przy
okazji świetnie tańczył. Zapytał mnie między innymi, czy z Axlem to tak na
poważnie, a gdy odpowiedziałam, że tak, stwierdził, że to trochę dziwne, że Axl
znalazł sobie wreszcie porządną dziewczynę, a nie jakąś tanią dziwkę. Czy to oznaczało,
że wcześniej brał się tylko za dziwki?
Kiedy
skończyliśmy tańczyć, poszłam do toalety, która znajdowała w korytarzu na
zapleczu klubu. Załatwiłam swoje sprawy i jeszcze kilka razy przejrzałam się w
lustrze, żeby sprawdzić, czy nadal wyglądałam tak dobrze, jak miałam zamiar. W
końcu wyszłam i nie zdążyłam przejść nawet kilku kroków, kiedy dostrzegłam Axla
stojącego pod ścianą parę metrów dalej. Byłam przekonana, że na mnie czekał.
Uśmiechnął się na mój widok, po czym podszedł i stanął tak, że ja tkwiłam tuż
pod ścianą, a on naprzeciwko mnie.
- Hej, skarbie
– przywitał się i złapał mnie rękoma w tali. – Dobrze się bawisz?
- Hmm... Tak.
Jest całkiem fajnie – odpowiedziałam i odwzajemniłam jego uśmiech. – Nie
musiałeś tu na mnie czekać. Właśnie miałam zamiar do was iść.
- Kochanie, po
co nam oni? – zapytał, przysuwając swoją twarz jeszcze bliżej. - Tam jest taki
straszny tłum i w dodatku ciągle ktoś mi cię zabiera albo nam przerywa. A ja
chcę mieć cię tylko dla siebie – wyszeptał mi na ucho, a mnie przeszedł
dreszcz.

- Axl... – zaczęłam
drżącym głosem, ale szybko się poprawiłam. – Wróćmy już do stolika.
- Dobrze – odparł
cicho. Nawet nie dodał „skarbie” ani „mała” na końcu. To mogło oznaczać tylko
jedno – był zły.
Chwyciłam go
mocno za rękę i wspólnie ruszyliśmy do reszty chłopaków. Kiedy już usiedliśmy,
dostrzegłam, że miejsce obok Izzy’ego zajmowała, obecnie przyklejona do niego,
tamta na wpół rozebrana laska, którą wcześniej tak uważnie obserwował. Spojrzałam
na niego zdziwiona, a on tylko wzruszył ramionami. Czy podrywanie dziewczyn
faktycznie przychodziło im z taką łatwością? Ale dlaczego? Ze względu na
wygląd, osobowość czy może po prostu to, że grali w znanym zespole? Tak czy
siak, jeśli faktycznie tak było, to zachowanie w moim stylu było pewnie dla Axla
czymś nowym i trudnym do zaakceptowania. Musiał się jednak pogodzić z tym, że
ja nie byłam taka łatwa jak inne dziewczyny.
Odwróciłam
głowę w bok i spojrzałam na Rudzielca. Jedną ręką podpierał się o blat, a w
drugiej trzymał papierosa. Tak jak jeszcze niedawno Duff, wgapiał się
popielniczkę, a wyraz jego twarzy mówił, że nie był specjalnie zadowolony.
Zrobiło mi się go naprawdę szkoda, kiedy to zobaczyłam, bo wiedziałam, że to
przeze mnie. Przysunęłam się do niego bliżej i czule pocałowałam go w policzek,
żeby choć trochę polepszyć jego nastrój i chyba nawet mi się to udało, bo
oderwał wzrok od popielniczki i delikatnie się do mnie uśmiechnął. Objął mnie
ramieniem, a ja wtuliłam się w niego najmocniej, jak tylko umiałam. Miałam
szczerą nadzieję, że nie był już na mnie zły, a przynajmniej trochę mniej niż
przed chwilą.

- O matko,
uwielbiam tę piosenkę! – zawołałam, żeby łatwiej przekonać Axla. - Może
chciałby ktoś ze mną zatańczyć? – Tu spojrzałam znacząco na Rudzielca. W tym
momencie jednak jego mina nieco zrzedła i już wiedziałam, że to nie mogło
wróżyć nic dobrego. Dlaczego zawsze, kiedy chciałam z nim tańczyć, on reagował
w ten sposób?
- Eee... no...
yyy... Wiesz... – jąkał się. - Bo my... no... nie tańczymy do takiej muzyki...
– wydukał Rose.
- Chciałeś
chyba powiedzieć, że nie umiesz tańczyć – skomentował w mgnieniu oka Slash. Ah,
więc czyżby to był ten problem? Axl po prostu nie umiał tańczyć?
- Co? – obruszył
się Rudzielec. - Wcale nie. Ja przecież
umiem tańczyć.
- Czy uważasz,
że to, co zazwyczaj robisz na scenie, można nazwać tańczeniem?
- Eee... Tak, a
co? – powiedział, jakby to było zupełnie oczywiste.
- Moim zdaniem
to tylko skaczesz jak ta małpa – zażartował gitarzysta.
- A ty to niby
lepiej?
- Ja wcale nie
mówiłem, że umiem tańczyć.
- Kto nie umie
tańczyć? – wtrącił nagle Duff, który właśnie wrócił z toalety.
- Axl – od
razu odparł Saul i błyskawicznie wskazał palcem na Rudego.
- Fakt – przyznał
blondyn, kiwając głową i śmiejąc się lekko.
- Może Ty
jesteś lepszy, co?
- A żebyś
wiedział. – Uśmiechnął się tryumfalnie.
- Chciałbym to
zobaczyć.
- Mówisz, masz
– powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę. – Można?
- Chętnie – odpowiedziałam
nie do końca szczerze i ruszyłam z McKaganem w stronę parkietu, posyłając
jeszcze Axlowi krótkie spojrzenie przez ramię. To z nim chciałam zatańczyć, a
teraz znowu musiałam go zostawić samego. Z jego miny wyczytałam, że był zły na
Duffa. Bardzo zły.
Stanęliśmy na
parkiecie pośród tłumu ludzi. Duff chwycił mnie w tali, a ja objęłam go za
szyję. Dobrze wiedziałam, że Axl nas obserwuje i z pewnością nie będzie zbyt
zadowolony, kiedy to zobaczy, ale w końcu miałam tańczyć z nim wolnego. Nie było
więc innego wyjścia.
- Co ty
wyprawiasz? – zapytał mnie nagle oskarżycielskim tonem.
- Co? O co ci
niby chodzi? – wypaliłam zdziwiona, choć czułam, że miał na myśli Rudzielca.
- Jak to o co?
O Axla mi chodzi. Nie uważasz, że pozwalasz mu na zbyt wiele? Przecież ci
mówiłem, jaki on jest...
- Jak to na
zbyt wiele? Co masz na myśli?
Blondyn
westchnął cicho.
- Nie chcę ci
mówić, co masz robić. Naprawdę, nie mam nic przeciwko temu, że ciągle się do niego
przytulasz i pozwalasz się mu całować. Nawet jeśli robicie to przy wszystkich.
– I tak wiedziałam, że kłamał, bo jego wzrok mówił co innego. – To jest...
normalne. Ale czy nie uważasz, że to lekka przesada, że poszłaś z nim do
toalety, żeby... no wiesz o co mi chodzi... Znacie się dopiero od niedawna,
więc uważam...
- Czekaj, stop
– przerwałam mu. – Czy ty myślisz, że ja z nim uprawiałam seks? – zapytałam z
niedowierzaniem.
- No... tak...
- To wyobraź
sobie, że wcale tak nie było – powiedziałam stanowczo. Byłam zła, że podejrzewał
mnie o takie rzeczy. – Poszłam do łazienki, a on tylko czekał, aż wrócę. Owszem
całowałam się z nim, ale nic więcej. Nawet nie wyobrażam sobie, że mogłoby
dojść do czegoś jeszcze.
- Ja... przepraszam.
Nie wiedziałam. – Wydawał się być nieco zmieszany. – Ja tylko chcę, żebyś była
szczęśliwa i nie musiała potem cierpieć. Zrozum to. Jesteś dla mnie jak siostra.
To chyba normalne, że się o ciebie martwię.
- Nie musisz,
nie jestem już dzieckiem. Sama jestem w stanie o siebie zadbać.
- Wiem,
przepraszam. Chcę tylko dla ciebie jak najlepiej. Nie złość się na mnie – powiedział
i uśmiechnął się do mnie ciepło.
***
- D l a c z e
g o. O n. Z n i
ą. T a k d ł u g o. T a ń c z y? – zapytał czerwony ze złości
Rose.
- Eee... może
dlatego, że mu kazałeś? – wtrącił Steven, jakby to było zupełnie oczywiste.
- Czy ktoś cię
pytał o zdanie?!
- No ty?
- To było
pytanie retoryczne, idioto! – wydarł się
Axl na biednego Adlera.
- Axl, daj spokój.
Oni tylko ze sobą tańczą. Nic więcej – powiedział Izzy, po czym zaczął odpalać
kolejnego papierosa.
- Ale ona jest
m o j a – odparł Rudzielec przez zaciśnięte zęby.
- Dlatego nie
masz się co martwić – dodał Stradlin, starając się uspokoić kumpla. – Ona i tak
jest dla niego prawie jak siostra. Nie podejrzewam, żeby miał co do niej jakiekolwiek
plany.
- No nie wiem,
nie wiem – zażartował Slash, jak zwykle doprowadzając tym Axla do białej
gorączki. – Ja na twoim miejscu bym trochę uważał, bo ci jeszcze McKagan zabierze
dziewczynę. Wyglądają na bardzo zadowolonych. Patrz, jak Duff się szczerzy.
- Slash,
zlituj się! – zawołał czarnowłosy. – Wiesz przecież, co potrafi narobić Axl,
kiedy jest zazdrosny. A ty jeszcze musisz go prowokować. Ostatnie, czego nam
teraz potrzeba, to kłótnia o dziewczynę.

- Oni tylko ze
sobą tańczą, idioto! A to jeszcze nic nie znaczy. Przecież ona jest z Axlem i
wyraźnie widać, że jej na nim zależy.
- Cóż... – Tu
Saul ponownie spojrzał na Rudzielca. – Jeśli udało ci się ją przelecieć wtedy w
kiblu, to faktycznie nie masz o co się martwić.
- Eee... No
wiesz...
- Oh, czyżby
jednak nie? No to coś słabo się dzisiaj spisujesz, Wasza Zajebistość.
- Slash, do
kurwy nędzy! – wrzasnął Izzy.
- Dobra, wiecie
co? Chuj wam wszystkim w dupy! Wypierdalam stąd! – powiedział wkurwiony Axl.
- Idziesz do
domu? – zdziwił się Slash.
- Nie twój
zajebany interes! – wrzasnął Rudzielec i ruszył w stronę baru.
_________________________________________________________________________________
Witam po ponad trzy tygodniowej nieobecności :) Tak, wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale nie miałam dostępu do internetu, dlatego jest dzisiaj. Po pierwsze wyjaśnię od razu czemu jest to część 1. rozdziału 12. Początkowo zarówno część 1., jak i część 2. miały być jednym rozdziałem o tym samym wątku głównym. Wyszło niestety na to, że byłby on wtedy zbyt długi, dlatego musiałam go rozdzielić. Zaznaczę, że sama część pierwsza zajęła mi w Wordzie 8 stron czcionką 11. Na część 2. będzie niestety trzeba poczekać trochę dłużej, bo jest to chyba jeden z najważniejszych rozdziałów w całym opowiadaniu i musi być idealnie dopracowany. Poza tym mam trochę utrudnione zadanie, ponieważ zdecydowałam się podjąć próbę napisania go z perspektywy Axla. Tak więc czekajcie cierpliwie.
Czekam na Wasze opinie, bo jakoś ostatnio mało tu komentarzy. Naprawdę, to nie musi być super długi tekst. Napiszcie cokolwiek, żebym wiedziała, że ktoś to czyta i czy się podoba.
Wszelkie pytania lub/oraz różne informacje, które nie są komentarzami do opowiadania proszę pisać na moim asku.
Pozdrawiam serdecznie. :*
Czekam na Wasze opinie, bo jakoś ostatnio mało tu komentarzy. Naprawdę, to nie musi być super długi tekst. Napiszcie cokolwiek, żebym wiedziała, że ktoś to czyta i czy się podoba.
Wszelkie pytania lub/oraz różne informacje, które nie są komentarzami do opowiadania proszę pisać na moim asku.
Pozdrawiam serdecznie. :*
Rozdzial genialny. Jestem bardzo ciekawa co sie wydarzy w II czesci. Kiedy go dodasz?
OdpowiedzUsuńHahah, chciałabym to wiedzieć XD Jak już napisałam, część druga pisana będzie z perspektywy Axl'a, więc niestety, ale może mi to trochę zająć :P
UsuńEem... Cześć :) Kurczę, wiesz co? Mamy chyba jakieś powiązania mentalne, bo właśnie myślałam o nowym rozdziale u Ciebie i proszę - pojawił się! Haha :D
OdpowiedzUsuńI jeśli mogę Ci szczerze powiedzieć moje odczucia to od początku ten rozdział wydawał mi się... inny niż reszta. Nie wiem dlaczego, ale tak właśnie było. Inny niestety w tym przypadku oznacza gorszy :/ I naprawdę nie chciałabym Ci tego pisać, ale kurde no, muszę! Czuję, że muszę, no! Jakoś tak nie wiem, rozmowy mi się nie kleiły i było tak w chuj pospolicie...
Ale później doszła druga część, czyli już ta w klubie i zaczęło mi się podobać :D
Te zachowania Axla i Emmy :3 Miodzio :)
Późniejsze rozmowy chłopaków też były, wydaję mi się bardziej dopracowane i jakoś się lepiej czytało :)
Także ogólnie bilans wyszedł dodatnio, nie zwracaj uwagi na moje marudzenia, pisz dalej ! :)
zajebiste,kurwa
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie :) jest świetne. Czekam na nowy :D ps.mam nadzieję, że Axl niczego nie spieprzy :D
OdpowiedzUsuńczekam na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy??????????????????????????????????????????????????????????
OdpowiedzUsuńJak się uporam z postacią Axl'a XD Niestety, to nie jest zbyt proste. Ale mam już 5 stron, więc czekajcie cierpliwie! Już niedługo :D
UsuńPięknie piszesz, naprawdę bardzo mi się podoba! Zaczęłam czytać dzisiaj, a tak mnie wciągnęło, że przeczytałam całość. Gwałcę twój blog już od rana. XD Czekam na kolejne. :)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie :) normalnie wchodzę na Twojego bloga z 15 razy dziennie, żeby sprawdzić czy już jest nowy rozdział :D jestem uzależniona.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona, radosna i w ogóle! Tworzysz coś pięknego. ;) Tylko czekam na kolejny rozdział, aby zachwycać się jeszcze bardziej, aa! Świetna robota kochana :* Pozdrowienia wraz z weną ślę.. :)
OdpowiedzUsuńSuper , już się nie mogę doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji polecam mojego nowego bloga http://welcome-to-the.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz,naprawdę. Z każdym rozdziałem coraz bardziej się wciągam. Doskonale przedstawiłaś każdego z zespołu, a w szczególności Slash i Axl'a. Te teksty Slasha.. Hahahah! Niemal każda jego wypowiedź wywołuje u mnie parsknięcie śmiechem XDD, a osobą Axl'a jestem dogłębnie i bezwarunkowo zauroczona. Jeszcze bardziej niż dotychczas... Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńZnowu się nie dodał Fuck! No dobra. Hehe znowu wychodzi na to, że moim wewnętrznym ja jest Slash xd Baaach! Mój Skidowy ulubieniec ajć! No towarzystwo nam się powiększa. Oby nie o małego axla... serio nie rozumiem tych zachwytów jego osobą. ale ok. He! xd mało Stevena :/ i kto powiedział, że nie przeczytam wszystkiego jednego dnia?!
OdpowiedzUsuńeh zajebisty ale ta em troche jest zbyt nieśmiała gdybym ja miała okazje do wyruchania axla albo któregos z gnr to bym sie w ogóle nie zastanawiała ;) ale moze w sumie dobrze że nie jest taka łatwa ...ogólnie zajebiscie pisesz ;)
OdpowiedzUsuń